Kuki
Przepraszam kurwa

[Kuki]

Dużo ze mną przeszłaś skarbie, wiem, że boli to jak żyję
Wciąż wlewam w siebie etanol, szlajam się z nachlanym ryjem
W piersi biję, mam nadzieję, że wiesz, że cię potrzebuje
Bo bez ciebie nie istnieję, twoje miejsce przy mnie tu jestem
Często cię nie szanuje, ty dalej niczym [?]
Sprawiasz, że wokół znika, cały ten jebany syf
Co by kolwiek się nie działo, jesteś częścią mnie
Gdy masz kaprys jest mi źle, w strachu sam na siebie klnę
Pragnę by te szczere słowa złagodziły twe cierpienia
Z innym byłoby ci lepiej bez zbednęgo pierdolenia
Moje życie się zmienia, podarowałbym ci kwiaty
Wiem, że więcej radości będziesz mieć z wody z sałaty
Kiedyś odejdę w zaświaty bo już nie wytrzymasz
Skreślając moje marzenia, czytaj: dom, dziecko, rodzina
To wyłącznie moja wina, że mam komplikacje z tobą
Proszę nie napierdalaj, podziurawiona wątrobo!

Ha!

Dobra, teraz na poważnie, powaga, dobra
Spokój, spokój

Kocham z tobą spacerować, [?] kochana
Pieścić twoją zgrabną szyję od wieczora aż do rana
Muskać ustami, wiesz sama, masz mnie w garści, oburzenie
Kiedy zostajemy sami dajesz szczęście a pragnienie
W mig odchodzi w zapomnienie, zapamietaj słodka:
Od zewnętrznych cech, wole piękno twojego środka
Choć nie wiotka twoja fotka na bilboardach sprawia że
Czuje się jak typ co w totka trafił szóstkę, muszę biec
Co poradzić, co tu rzec, nazywa się to chorobą
Nigdy nie powiem ci precz, idę po ciebie na nowo
Jestem słabą osobą, urzeka mnie twoja linia
Choć przeciwna tej relacji jest nawet moja rodzina
W parku, w domu, w kinach, ślinią się wszyscy faceci
Zawsze po upojnej nocy walę klina, tak to leci
Zakazana dla dzieci, gadam śmieci, łeb się kiwa
Jak tu można lovesong klecić do butelki pełnej piwa!
Co?
Jak kurwa można? Hę?
Raz napisałem lovesonga i już nigdy więcej tego nie zrobię, pierdolone szalufiska!
Ha ha!
Chuj ci w dupę!


[Madafaka]

No i gdzie ty kurwa byłaś?!
Gdzie ty się szlajasz?
No z kim kurwa piłaś?
Już o mnie zapomniałas?
Nie no, przegięła się pała
Znowu jestem wkurwiony!
Jak z tymi leszczami spałaś, miałem zajebisty pomysł
Nie mogłaś chociaż zadzwonić? Dać mi znaku jakiegoś?
Kurwa mać przetań się bronić, że on jest tylko kolegą
No pytam się, dlaczego tak kłamiesz, nie masz sumienia?
Nie wybaczę ci niczego, łamiesz wszystkie przyrzeczenia
Nie mów, że wszystko pozmieniasz, trójkami mnie nie przekupisz
Nie chcę słuchać tłumaczenia [?], nie jestem głupi
Pozwól mi się teraz skupić, daj mi złość opanować
Mówiłas o mnie swój pupil, [?] Kasanova
Ja nie mogłem iść na browar, [?]
Pamiętałem twoje słowa: "Masz talencia, daj do kartki"
No i słowa jak kokardki wiązałem na kazdy temat
Wybaczcie [?], czasem wkurwia mnie wena
Chyba, nie mogę być rockmanem!
Rzyganie do mikrofonu i wpierdalanie [?]
No przepraszam kochanie, już nie będę

Wiem, że jestem skurwysynem

Witam kochanie
Witam kochanie
Witam kochanie
Witam kochanie

Witam kochanie, też nie mogłem spać w nocy
Wiem, że jestem draniem, przyszedłem cię przeprosić
Wiem, że nie znosisz jak się drę jak popierdolec
Wkurwienie mnie unosi często, tracę kontrolę
Wiem, że z alkoholem zdradziłem cię parę razy
Chlałem wódę plus colę, choć podsuwałaś obrazy
Wiem, że jak pisałem frazy, zawsze przy mnie byłaś
Dawałaś mi flow bez skazy, to była nasza siła
Teraz co, mogiła? Pogrzebie te wspomnienia
Ty nadal mi jesteś miła, mam w chuj do powiedzenia
Musimy trochę pozmieniać, lenia wygonić patentem
Nie mogę pisać jak cienias, chcę być wrzenia producentem
Chcę paru wysłać na rentę, pędem, to będzie sieczka
Ja będę tym delikwentem, błędem była ta sprzeczka
Tylko moja poprzeczka, ma się piąć nie bez kozery
Niech będzie w miejscu kłótni zawleczka, piszmy już bengery!
Yo!
Dziwko!