Po imprezach chadzam sobie
W dolary wkładam dłonie
W dolary tak się zdobię
Nie chodzi o Cash, tylko o mnie
Myślisz że coś wiesz, wątpię
Próbuj znaleźć sens w słowie
Wylewam te treści moje
Bo to się nie mieści w głowie
Ej, panowie i panie, teraz trochę jaśniej powiem
Jestem głosem szaleństwa, we własnej osobie
Mów mi googol, bo fizycznie to mnie nie ma w sumie
Wiem, to brzmi głupio, sam tego jeszcze nie rozumiem
Myślisz, że jesteś jedyny
Znajdę ci kopię drugą
Tych jeden na milion są setki
Ja chce być jeden na googol
Dziesięć do setnej potęgi
Się zapisuje tak długo
Jak będę robił te dźwięki
Dźwięki, dźwięki, dźwięki w kółko
Czuję się czasem ghost writerem
Choć piszę teksty sam dla siebie
W swoich myślach jak lost wanderer
Chciałbym powiedzieć to wprost, szczerze
Że niby jestem tutaj
Bo diabeł tkwi w szczegółach
A on mnie znowu szuka
By jego styl nie umarł
Przywołuje mnie jak dżina
Pociera lampkę - wina
Poszukuje gdzieś szampana
Zagląda do kielicha
Jakby go karmiła mama
Am! Do budzi łycha
Trafił, w myślach plama
Dziewiąty shot już ledwo dycha
Wtedy go z mostku spycham, ja będę kapitanem tej łajby
Rzucam go o ścianę, jestem ostatnim stanem tej najby
Bawię się jego męką, daaamn, jakiś spiryt daj tu
Piszę teksty jego ręką, eeeej #spirytus sanctus
Chcę zrobić coś nowego
A nie przejąć po kimś schedę
Nadaję sens tym zerom
Jakbym był numerem jeden
Pasują do mnie te slogany
Chcę być ponad niebem
Być awangardą awangardy
Itp. Itd
On chciałby pisać do Laury sonety
Ja wolę bardziej Dolary, monety
On to by szukał do pary kobiety
Ja preferuje browary, bankiety
On to mi mówi, no stary, to bzdety
A ja się pytam, doprawdy? od kiedy?
On chciałby być normalny, o rety
Ale ma mnie, no sorry, niestety
I ktoś pomyśli, żem pozer
Bo chce mieć jedynkę i sto zer
Ja zdejmuję prawdy obrożę
Zajawkę mam w tym, co tworzę
I gimbów loże przekazu nie ogarną
Powtarzać nie będę
Trzymam w sobie prawdy ziarno
Bo mam zadatki na legendę
I robię gębę, że jak zjadam to mam duży przemiał
Najwyższy poziom to ziom bym w każdej grze miał
I myślę, że to głupie, że to mądre, tak na przemian
I być taki lubię, jak googol - nie do wyobrażenia
Bo analogia z tą liczbą
Przebija się we mnie od zawsze
Nikt ci nie powie, ej, licz ją
Nie będzie jej w żadnym przykładzie
Bo ona ma coś pokazać
Nie jakiś tani gest dla gości
Nie słaby test jakości
To mój manifest wielkości
Jestem tylko postacią
Gram same główne role
Wolę się mijać z prawdą
Niż jechać na czołowe
I co mogę to zmienię w rapie
Nie chcę nadziei mych stracić
Jak licealista na matmie
Bo mam dosyć tych granic
[Outro]
Dosyć
Mam dosyć tych granic
Jak licealista na matmie
Mam dosyć tych granic
Tych jebanych granic
Kurwa