Pikers
Apteki

[Zwrotka 1]
No to co, no to konkret, mów co z tym piątkiem
Schodzę na ziemię tu w końcu porządnie
Ciągle pytają mnie co o kim sądzę
Znają mnie dobrze bo ciągle tu krążę
Jak lubię żyć ona nigdy się nie dowie
Spiję ją czymś, ale nigdy nie odpowiem
Wyczułem ją na kilometr
Powiedz że jest malinowe gdy przychodzi na rozmowę
Oni odwracają głowę za nią, a ja nie zawracam
Tak jak tym, co na co dzień mi tu polecają
I słyszałem że jak małe dziecko chodzisz za nią
Ile czasu na to tracisz sobie policz pało
Chyba wszystko Ci się pomieszało
Zwykła szmata o kolorze jak na bongu nalot
Wokół pełno pelikanów, którzy łykną blefy
Łykną dragi prosto z wagi, buja ich do dechy
Łykną to jak dupy ich pociechy
My tu wkurwiamy się, a ich wszystko cieszy
Dopóki żyje z zeszytem muszę żyć na zeszyt
Z tymi tekstami wykurwiaj bo mówisz od rzeczy

[Refren]
Jeden cios i lecisz na plecy
Jeden buch, który wszystko leczy
Worki są i w nich trzymam leki
Klatki są, robią z nich apteki
Jeden cios i lecisz na plecy
Jeden buch, który wszystko leczy
Worki są i w nich trzymam leki
Klatki są, robią z nich apteki
[Zwrotka 2]
Ponoć nie mam czasu dla przekazu
Jak to durnie brzmi, to niepoważny zarzut
Dupy zaczynają wyglądać po montażu
A niektórym zdarzy się chłop z Mazur
Czujesz ból, bo cię szmata zlewa od razu
Czuję ból, bo mi trawa weszła pod pazur
Poświęciłem dla dzielnicy się bez ołtarzu
Czy tam ołtarza, ty się cieszysz gdy się bob zdarza
Rozkminiacie jaka może z tego być gaża
Nigdy nie zarobisz sosu w ten sposób, powtarzaj
Robię ten hajs z tego lata, choćbym musiał lecieć na Zaksy do brata

[Bridge]
No i mówią że jest nowy Pikers
No to chyba go stworzył Pikers
Chyba wyłapałeś w potylicę
Dla mnie to nie twoje życie - to jest pod publikę

[Refren]
Jeden cios i lecisz na plecy
Jeden buch, który wszystko leczy
Worki są i w nich trzymam leki
Klatki są, robią z nich apteki
Jeden cios i lecisz na plecy
Jeden buch, który wszystko leczy
Worki są i w nich trzymam leki
Klatki są, robią z nich apteki