Kacper HTA
Wychowany Poza Prawem
[Zwrotka 1: Sadam]
To jest hardcore dążymy tu
Nie dla wszystkich króli i omerta
Precz łapówy w kopertach , Na wity nie zerkam
Nie dla wszystkich , ten życia spektakl
Pośród dalej betonowych kurw anonimowych
Gotowych na wszystko, kamery, frajery
Podsłuchy , afery dwulicowe hieny z dala
Odrzucam ten marach tu konfi ma zakaz
Ręka na rękę ja parasz kurwie w twarz chara
Po strzale czeka Cie kara zakute chwała
Mówię o tym bo to chała , jak na jaw
Względem zaufania się z psami spoufala
Niech spierdala milczenie jest złotem nara
[Zwrotka 2: Kacper]
Wychowany poza prawem z pod znaku HTA
Przyjaciel ma we mnie brata, dla mnie respekt to nie gra
Jestem kimś jestem sobą, egzystencja życia trwa
Nie dla braw masz twarz, kierunek wyznaczasz sam
Mówię wam, prawdziwość to dla mnie czarny pas
Fałszywość z kanału szans, swego losu pan
Ciekawe co ludzie mówią za moimi plegarami
Ciekawe to pewnie dla nich, bo nie mają, są przećpani
Nie jedni tani co ideały sprzedali
Słownie bardzo twardo stali i u wszystkich przejebali
Sobie co myślą nie wiem człowiek, bo sam nie ma tego w głowie
Słowo po słowie, to jest chaosu ogień
A teraz mój człowiek Songo prawdę dalej powie
A teraz mój człowiek Songo prawdę dalej powie
[Zwrotka 3: Songo]
Od podszewki przypały
I ucieczki znamy, przelotowe bramy
Szybkie serca bicie, pozdrawiam dzielnice gdzie początek
Uliczna wiedza, której nie zdobędziesz z książek
Honor i szacunek na tym wyrosłem
Proste dla mnie, jak dla Ciebie to tajemne moce
Dla mnie to reguły, które w życie w nosze doceń
Siłę wiarę, swoje zdanie
Coś jak jedenaste przykazanie
Z buta tego który z dupy daje
Ktoś zarobił twoim kosztem
Na coś wpadłeś, nie mój problem
Nie wnikaj bo wsiąkniesz
Jak Konfidenci dają w pieca
O czym ty czytasz w gazetach
Pełno społecznych donosów
Sprawiedliwość podaje wotum
Patrząc na to co się dzieje wokół
Psy piszą protokół sprzedali ostrzegawczą w powietrze
Po czym kula trafia w serce
Od czego umywają ręce (jebane cwele)
Gdzie skutek jest przyczyna
Matce odebrali syna
Prawa stróże
Diabeł w ludzkiej skórze
To się dzieje wokół cały czas
Pytam teraz was
Skoro oni chronią nas
To chroni nas przed nimi
To jest poza prawem teraz widzisz...
[Zwrotka 4: Sendek]
Chcę czuć oddech wolności do końca moich dni
Ale wiem że na kwadrat mogą wjechać mi psy
Mogą zgasić me marzenia i zakuć me ręce
Ale pewien bądź brachu że nigdy nie złamią mnie
Rap trafia prosto w serce co płonie jak w saperce
Ja na mikrofonie ziomek opowiadam swoją wersję
Wpierdalam się na bit a ty nabij cannabis
Bo ja lubię zapalić no i lubię się pobawić
Dalej ruszam w wyprawę swego życia
Ubezpieczony w rap, idąc po miastach ulicach
Zarabiać bez podejrzeń, zawsze mieć co szamać
Wiedz gdzie się przekimać i siano rozpierdalać
Być kowalem swego losu dla psów nieuchwytnym celem
Zawsze mieć jedno oblicze dla przyjaciół przyjacielem
Masz tu podziemie sam na wszystko pracuję
Na czyiś plecach się nie worze całe życie kombinuję
Jak o tym rapuje rap masz tutaj numer
Czekamy na ciebie a ty trzymaj się za murem