Kobik
Nie mogę tego spierdolić
[Zwrotka 1: Emas]
Wynajęty pokój, wyciągam mikrofon
A moi koledzy pytają gdzie złoto
Stoję boso, nie dzwonię po towar
Ale byłem tam kiedy sypali brokat
Nie mam wiele, by dać tobie mała
I ryje to beret jak pusta samara
Powiedz im, że nie idę po brawa
Powiedz im, nie ma czym się napawać
Oni myślą, że mnie to bawi
Wolę blanty na dachu jak Vinz i Said
Łapy na FB i po co mi to
Wstaję do pracy, odkładam na dom
Moi znajomi obrączki na palcach
I może bym w końcu też o siebie zadbał
Wódka do zlewu, biorę to na klatę
I powiedz im kurwa, że już nie upadnę
Tyle razy mówiłem o płycie
Tyle razy podawałeś witę
I nie pierdol mi, że to życie
Bo też ciężko tyram a nie stoję z piwem
Uwierzyłem se w kolor niebieski
I nie zjebię tego się goją me pręgi
Nawet jeśli nie zobaczę jutra
To powiedz chłopakom, że to moja sutra
[Zwrotka 2: Kobik]
Piszę kawałki dla takich jak ja
Piszę kawałki dla takich jak ty
Choć warci jesteśmy taki sam szmal
To mamy zgoła trochę inny szczyt
Inne sny, inny styl i wszystko inne, kurwa
A ile razy coś co inne jest stawiasz koło gówna
Chuj tam, ja siedzę z moją wifey na kwadracie
I choć z rapu, chuja siana jest, traktuję go jak pracę, fest
Nie nawijam o tym co chcesz usłyszeć
Nawet nie wiem co jest bardziej wygodne
Na nic nie liczę, choć razem z EMASem wierzymy, że może być konkret, all day
Muszę być w formie, bo są rzeczy do zrobienia
Z chłopakami w całej Polsce
Byś się nawet nie spodziewał
Pierdolę leszczy i tępe foki
Skakanie na kiju to nie nordic walking
Trafiam na bloki bez pomocy pomyj
I wiem, że nie mogę już tego spierdolić
Stoi mocny elektorat za tym co mówimy
To dobra pora by wyorać o tym parę linii
Nie nowa szkoła, bo rap obaj mieliśmy od szczyli
Dziś go bronimy, BOR, KOB, QueQuality
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]