Powiedzmy sobie wprost, „Fala” nie jest płytą, której będziesz słuchać podczas jesiennych spacerów, oglądając, jak pożółknięte liście spadają z drzew. Nie jest to również płyta, przy której się wychillujesz, bo od samego początku narzuca człowiekowi odpowiednie tempo i energię (czego brakuje nam w rodzimej muzyce moim zdaniem). Co odgrywa na płycie ważniejszą rolę? Muzyka czy tekst? Czy bas się zgadza (o czym przekonuje narrator we wstępie)? Czy płytę warto zakupić i dać się w całości ponieść muzyce? Na te i inne pytania na pewno znajdziesz tu odpowiedź
Przede wszystkim połączenie raper oraz bardzo elektroniczne brzmienie to rzecz spotykana najczęściej tylko w amatorskich przeróbkach. Co się stanie, gdy swoją rękę przyłoży do tego profesjonalista? To właśnie brzmienie albumu zasługuje na ogromny plus: bardzo nowatorskie podejście do tematu (sam pomysł na płytę i muzyka to wyzwanie dla artystów, którzy musieli coś pod nie nomen omen nagrać!) i dobór gości. Obok czołowych raperów (Tede, Paluch, Tau) znajdziemy gwiazdę Youtube (Gargamel, tytułowy utwór „Fala”), są również piosenkarki – pochodząca z Australii Emma Hewitt i nasza Lanberry, co gwarantuje, że po płytę sięgnie nie tylko słuchacz rapu. Po pierwszym odsłuchu musiałem trochę od tego odpocząć. Wprost przyznam, że nie jest to moje brzmienie i naprawdę nie spodziewałem się tego. Żeby być obiektywnym w tym, co piszę, pojechałem na festiwal muzyki elektronicznej oraz techno (pozdrawiamy Up2Date).
Drugie podejście? Płyta siedzi od samego początku do końca stała się kompletna. „Intro”, które było mocarne stało się walcem, a głos narratora wkręca się do umysłu (ale hola, to nadal tylko i wyłącznie intro, luźne słowa, nie rap ani śpiew). „Bang 2.0” z tajemniczym gościem (a może bardziej samplem?) to przejście z intra wprowadzające w cały ten zakręcony elektro concept. „Bomba”, ostatnia płyta Bosskiego to zbiór poważnych refleksji i obawiałem się, że raper będzie obracał się wokół takich przemyśleń. Wielkie zdziwienie (ale tutaj jak i dalej, nie będę zdradzał o co chodzi :). „Leki”, takiego Palucha chcę słuchać, utwór w stylu „Daj mi powód”, odbicie od tej agresji, którą emanuje na swoich solowych utworach. Krótki, ale bardzo treściwy utwór. Tede i „Elita” to tekstowo reminiscencje, wspomnienia lat '90. Jaram się. Pozycja 6 - „Domek z kart” i nasza rodzima Lanberry. Bardzo radiowe, przyjemne dla ucha brzmienie. „Fala” to utwór, który może wbić ćwieka, raz, spotyka się Dogas znany ze składu Wice Wersa z Gargamelem, dwa, duża ilość przesterów i efektów na wokalach. To chyba utwór, na który najbardziej czekają ludzie (a przynajmniej największy szum jest wokół niego, co uważam za bezpodstawne). Nie można odjąć Gargamelowi umiejętności, ale przy bardziej doświadczonym Dogasie ginie
Druga część „Fali” z udziałem Abla to wysyp follow-upów i gier słownych, tego drugiego elementu wyjątkowo mi było brak na tym albumie. Pozycja zmusza do skupienia się, jeżeli chcemy całkowicie zrozumieć jej sens. „Aye” i „Instax” z gościnnym udziałem Zjedoczenie Sound System to bardzo proste utwory, które w moim odczuciu lekko zaniżają poziom całej płyty. Od strony instrumentalnej jest jak najbardziej wzorowo. Nie wymagam moralizatorstwa, tysiąca gier, grafomanii i sztuki dla sztuki, ale to jest zbyt... proste. „Give You Love” to utwór, który zasługuje na atencję, piękny głos, dobry wybór. „Win/Win”, utwór numer dwa z największymi oczekiwaniami (nie zdradzam więcej!) „Rejwach” - miłe zaskoczenie. „TurnUp” absolutnie refren roku, Anatom zalicza niemiłosierny progres (sprawdź to!), a Kasia Grzesiek w „Czas”... „czas upływa przez palce”, nie marnuj go i weź zamów tę płytę na stronie Empiku. Koniec marudzenia, PAFF W KAŻDYM DOMU!