Rap Genius Polska
Koncert Zeusa w Katowicach - reportaż
Odkąd Zeus na stałe zagościł w muzycznym mainstreamie, nikogo nie trzeba specjalnie namawiać do spotkania się z nim na trasie. Dlatego też wybrałem się z Wojtkiem do katowickiego 2B3. Koncert to świetna okazja, by na żywo sprawdzić formę muzyków, a przy tym pochylić się nad ścieżkami ich karier ze spotkanymi tam ludźmi.
Fot.: © Wojtek Herisz
Parter podłużnego klubu szczelnie wypełnia sznur oczekujących na wejście na salę. Biletowany koncert ma się odbyć na piętrze. Mijamy zniecierpliwionych podążając w stronę supła, przy którym bramkarze oznajmiają nam, że jeszcze trwa próba. Wracamy w stronę szatni oraz baru, korzystamy z obu.
Tyle co odstawiamy puste szklanki na ladę, obsługa udostępnia wszystkim schody na piętro. Na górze uderza nas przyjemny chłód. Pojemną salę z barem większym niż scena oświetlają z rzadka rzędy ledowych reflektorów. Uwagę przykuwa bariera dzieląca artystów z publiką, gdyż sprowadza się do niskiego stopnia. Rozproszona widownia pozwala na zajęcie niemal dowolnego miejsca.
Po krótkiej rozgrzewce sprzętu, do DJa Simple'a dołączają Kacu i Blade. Raperzy pośrednio rozgrzewają masy powietrza do temperatury pokojowej. Część słuchaczy jeszcze skupia się na pogadankach z barmanami, jednostki przeglądają najświeższe demotywatory. Wybrzmiewa parę piosenek i następuje zmiana na deskach. Wchodzą Blady i Obszan. Akustyk cały czas majstruje przy pokrętłach. Przy którymś utworze z kolei udaje mu się wyostrzyć wokal. Duet schodzi ze sceny zrozumiany.
Zastępują go Invens i Cichy. Wzrokowcy mają łatwiej zapamiętać ksywę tego drugiego, bo nosi ją dumnie na bluzie. Jednak jest też coś, co chłopacy wnoszą do programu poza fitującym wdziankiem. Charyzma. Przebojowość skutkuje niezłym odzewem wśród publiki. Tym sposobem po raz pierwszy dzisiaj obserwujemy las rąk. Raperzy schodzą na zaplecze niesieni brawami.
Fot.: © Wojtek Herisz
Entuzjazm widowni wykorzystuje wchodzący właśnie Magister Ninja. Parę chwil na podpięcie instrumentów zdaje się nie ochładzać zapału publiki. Potwierdza to reakcją na dźwięki wydobywane przez zespół. Muzyczna uczta wjeżdża na właściwy tor. Na nim pozostanie już do końca.
Fot.: © Wojtek Herisz
Przy bocznym wejściu pojawia się ekipa Pierwszego Miliona, po czym znika za wejściem na backstage. Roznosi się krótki pisk spostrzegawczych fanek. W przerwie technicznej gadamy z Czarkiem o "Jest Super". Nastoletni blondyn w na wpół odpiętej koszuli nie kryje podniecenia.
- Fajna ta płyta, pozytywna. Świetnie się przy niej bawię no i teksty ma takie życiowe.
- Jakie teksty, stary?! - Wtrąca stojący obok nas Mateusz, po czym zbliża się na krok do Czarka. - Przecież lirycznie ta płyta nijak ma się do poprzednich. Słyszałeś w ogóle jego pierwsze solówki?
- No nie, ale jakie to ma znaczenie. Gadamy przecież o "Jest Super".
- Bo nie masz porównania, ziomek.
- Nie potrzebuję. Słucham różnych gatunków muzyki, a taki rap akurat do mnie trafia. Skoro tak ci się nie podoba, to po co tu jesteś?
- Dla starszych tracków. No i nie chciałem trzeci raz z rzędu zabierać mojej dziewczyny do kina. A wy kojarzycie starego dobrego Zeusa?
- Pewnie, każdy jego krążek jest warty uwagi. - odpowiadam. - A co jest nie tak z najnowszą płytą?
- No stary, jakieś to takie potulne. Płytka tematyka, do tego beaty jak z Arki Noego. To nie jest prawdziwy rap. To już nie ma tej duszy. Gdzie ten jego pazur?
- A to nie jest tak – odzywa się Czarek – że oczekiwałeś przedłużenia poprzednich płyt, a dostałeś zupełnie nowe podejście i z zasady odpuściłeś jego przyswojenie? Przecież tego naprawdę fajnie się słucha.
- Warsztat to nadal czołówka w Polsce – dodałem od siebie - Za to muzycznie sporo się zmieniło; Zeus przestał dymać sample.
- Właśnie. – nakręcił się Czarek, biorąc oba spostrzeżenia za propsy - Dla mnie to, co zrobił wymagało prawdziwych jaj. Właśnie tu jest ten pazur, którego tak pragniesz.
Mateusz podnosi dłoń z chęcią wtrącenia paru groszy, jednak odpuszcza zagłuszony rozpoczętym właśnie koncertem. Skupia zrezygnowany wzrok na swojej dziewczynie, która wraca właśnie z toalety. Bierze ją za rękę i prowadzi przez ściśniętą publikę wgłąb sali w poszukiwaniu wygodnej przestrzeni.
Fot.: © Wojtek Herisz
Gubię parę z pola widzenia na rzecz Zeusa i ekipy. Wczuwam się w show i porwaną publikę. W pewnym momencie odbiór jednej z nowych piosenek przerywa mi tępe kłucie pod żebrem; to Czarek szturcha mnie łokciem.
– Ty, patrz tego, jak tupie nóżką! - wrzasnął do mojego ucha i wskazał gładką brodą na tańczącego z dziewczyną Mateusza.
Fot.: © Wojtek Herisz