QueQuality
Debet
[Zwrotka 1: Przyłu]
Yeah, dla Ciebie zgubiłem zasięg
Chciałem napisać coś, ale nie da się
Znowu w trasie, dawno opuściłem dom
Nie wiadomo, kiedy wrócę, ale wrócę, bo
Byłem więcej razy na kacu, niż w kościele
Szczam na polityków, czekaj, znaczę teren
Chłopaki po studiach mają wieczny debet
Ale zawsze Ci pomogą, jak mój braciak Ebert
Liczę na stan, ilu nas tam
Liczyło na niego, bo z tego się nie wyrasta
Kto się najadł? kto mlaskał?
Grubasie, to co zrobiłem do tej pory to namiastka i chuj
Powracaliśmy do domów, z roboty, wakacji, ze squotów
Zajebali mi trzepak spod bloku

[Bridge: Przyłu]
Nie będzie lepszego momentu, niż ten teraz, marsz na melanż, dobrzе, że miał kto pozbierać mnie
Byłby Mеndelson, a zamiast niego jest kierat i tańczymy que sera, sera
Niż ten teraz, marsz na melanż, dobrze, że miał kto pozbierać mnie
Byłby Mendelson, a zamiast niego jest kierat i tańczymy que sera, sera

[Refren: Gibbs]
Pożyczę dzisiaj Ci najlepszego
Debetu nie ma dla bliskich już nigdy
Pamiętam każdą wymierzoną broń
Rysy na twarzy zmieniły się w blizny
Braci nie traci się o byle co
Chyba że kłamstwa wracają jak frisbee (hej)
Pogrążeni wciąż w misji
Moi ludzie to ruchomy schron
[Zwrotka 2: Przyłu]
Ból w czaszce, susz w gardle
„Mów ładnie” - mówiła mi mama
A ja wciąż na street view, se klnę w pizdu (yeah)
I na gastrofazie kminię coś do oszamania
Muszę im udowodnić
Co się zrodziło z opuszczonych spodni
Co mnie zabiło, gdy ryjem o chodnik
Dzisiaj dojrzewa, by dać Wam owocki (yeah)

[Bridge: Przyłu]
Niech to gówno się już kończy, czeka na mnie rozjebanie maina w Płocku
A nadeszło tyle rzeczy, które chciałyby to popsuć i do tego kurwy nie poprawiają humorku (nie, nie)
Niech to gówno się już kończy, czeka na mnie rozjebanie maina w Płocku
A nadeszło tyle rzeczy, które chciałyby to popsuć i do tego kurwy nie poprawiają humorku mi

[Break: Przyłu]
Dobra, coś wybierzemy, ale jeden, no, kurwa, parę takich

[Refren: Gibbs]
Pożyczę dzisiaj Ci najlepszego
Debetu nie ma dla bliskich już nigdy
Pamiętam każdą wymierzoną broń
Rysy na twarzy zmieniły się w blizny
Braci nie traci się o byle co
Chyba że kłamstwa wracają jak frisbee (hej)
Pogrążeni wciąż w misji
Moi ludzie to ruchomy schron
[Outro: Gibbs]
Pożyczę dzisiaj Ci najlepszego
Debetu nie ma dla bliskich już nigdy
Pamiętam każdą wymierzoną broń
Rysy na twarzy zmieniły się w blizny
Braci nie traci się o byle co
Chyba że kłamstwa wracają jak frisbee (hej)
Pogrążeni wciąż w misji
Moi ludzie to ruchomy schron