[Zwrotka 1: PlanBe]
Oceniać może mnie tylko przyjaciel, bo zna mnie - a wy mnie nie znacie
I nic nie kumacie i robicie live'y by zwiększyć se zasięg, ja robię te rapy na chacie
Cwele chcą robić tu na tym już papę, nic poza imagem nam kurwy nie dacie
Że robię se śpiewany traczek (to nic tu nie znaczy), bo zoba jak lecę na trapie
Wpieprzacie się na nie swój teren, my ledwo ponad podziemiem jak suteren
Mam brudne myśli, a czyste mam sumienie
Pytasz czy pieniądz mnie zmienił - no w sumie nie
Kolegów rzadziej tu chyba widuję, lecz dbam o relacje, bo nie jestem chujem też
Dziewczyna płacze gdy nie opanuje się, szanuję ją póki ona szanuje się
Nauczycielka wstawiała uwagi za uśmiech, myślała, że się z niej śmieję
Ciągle mówiła, że ten to daleko nie pójdzie, kiedyś go spotka na glebie
Teraz zarabiamy parę tysi w tydzień za uśmiech, kiedy skaczemy na scenie
Tamte uwagi to sobie zachowaj na później, albo zachowaj dla siebie - be
Nastaw se stereo typie kiedy tylko wchodzisz w to
Nie oceniaj po stereotypie, bo za bardzo jeszcze się zaskoczysz ziom
Parę razy tak naiwnie na to się nabiłem i teraz mam schody wciąż
Jak mam iść po trupach wejdę se prędzej po linie nie zawiodę moich mord
[Refren: PlanBe]
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to, co mam
Nie mógł tego mi przewidzieć, typie, żaden mag
Nie mógł tego mi przewidzieć żaden tarot z kart
Pracowałem tak uczciwie, że to chcieli skraść
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to, co mam
Nie mógł tego mi przewidzieć, typie, żaden mag
Nie mógł tego mi przewidzieć żaden tarot z kart
Pracowałem tak uczciwie, że to chcieli skraść
[Zwrotka 2: Sarius]
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to co mam
Ręce miałem sine i na siłę już nie mogłem spać
Śpię przy świecach po tabletkach, myślę czy się spalę tam
Nie wiem czy to jest nadzieja na to czy też przed tym strach
Muzyka jest moim ciałem, rozdrapuję projekt jak ranę
Chcesz mi zabić szansę na amen? Będziesz bał się oczu nad ranem
Ateistów tworzę - nie chciałem
Lecę tak bosko, że tracą w to wiarę
Mówili mi, że to jest nieosiągalne
A teraz mi mówią "to nie jest na stałe"
Nie będą nic mówić jak tylko popatrzę
Mój sukces to w gardle im staje - jest głazem
Niepowodzeniem i żalem, złością na siebie, koszmarem, myśleniem czy to przetrawię
A miałem tylko tę pasję, nigdzie w życiu się nie widziałem
Naprawdę gdyby nie Bartek bym powiedział "nie istniał plan b dla mnie" (Antihype)
Dzisiaj to wniosłem i jestem już dalej
Po śmierci zakopią to w ziemi jak diament
Jak patrzyli na mnie to z góry jak zawsze
Czekałem na dole cierpliwie jak diabeł
[Refren: PlanBe]
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to, co mam
Nie mógł tego mi przewidzieć, typie, żaden mag
Nie mógł tego mi przewidzieć żaden tarot z kart
Pracowałem tak uczciwie, że to chcieli skraść
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to, co mam
Nie mógł tego mi przewidzieć, typie, żaden mag
Nie mógł tego mi przewidzieć żaden tarot z kart
Pracowałem tak uczciwie, że to chcieli skraść
[Zwrotka 3: PlanBe]
Wychodziłem se na spacer, to patrzyli na mnie lekko w szoku
Nie spuszczałem nigdy gardy, nie spuszczałem wzroku
Kiedy wszyscy na dnie mnie widzieli wokół
Brali co popadnie, kiedy stałem z boku
Mieli ciuchy ładne, i tu parę korków z boku z białym najkiem
Wtedy często nie było nas stać wiesz, wtedy często siedziałem na ławce
Wtedy nie mogłem uwierzyć w siebie, trenowałem przed i po obiedzie
Oni trawę, chlanie i pod sklepem, w pierwszym składzie se pograłem mecze
Teraz w rapie strzelam sobie gole, głupi nie pierdolę, że se zjadam scenę
Jak mnie miałeś za idiotę koleś, to przeprosisz gdy tylko spojrzysz na siebie
Mieli mnie za gracza na rok jeden, Stereotyp to nie moje brzmienie
Otwórz oczy, ale zamknij gębę, chcesz zaszkodzić mi to jesteś w błędzie
[Refren: PlanBe]
Nigdy nawet tu nie śniłem, by mieć to, co mam
Nie mógł tego mi przewidzieć, typie, żaden mag
Nie mógł tego mi przewidzieć żaden tarot z kart
Pracowałem tak uczciwie, że to chcieli skraść