Kali (POL)
Tribute To Infinity
[Zwrotka 1]
A my se siedzimy z ziomem po ciemku w piwniorze
Z nutami się unoszę, czasem płaczę kiedy tworzę
W wyciszonej komorze kumulują myślokształty
Łowiec kronik Akaszy, stare przekazy jak antyk
Kali romantyk ulewa znowu krwi na pergamin
Ulegam znowu im, znowu biję się z myślami
INFINITY leci w eter póki nie umarła Ziemia
My dalej będziemy żyć nawet wtedy gdy nas nie ma
Nie ma, nie ma, nie ma nic
Kiedy gaśnie analogowa lampa cichnie bit
Ja nie zasnę, bo chyba za bardzo lubię żyć
Jak nie przedawkować kiedy z dnia na dzień ubywa dni
Tli się papieros choć by bardziej tu pasował joint
A ja myślami tak daleko stąd
Zastanawiam się nad ich siłą potężniejszą od rąk
Jaka sekund ilość mi została zanim ktoś naciśnie stop
[Zwrotka 2]
Religia jak instagram daj lajka jeśli wierzysz
Czy te cyfrowe pliki przeżyją w sieci na wieki
Skoro ich nie pokryje piasek jak je znajdą nasze dzieci
Skoro kłamstwo sięga aż do miejsca w którym leży księżyc
Spytaj Kubricka on ci powie jak wygląda kosmos
Jak wolisz w to nie wnikać cofnij się do Kopernika
Ja lecę pod nieboskłon szukać genezy powstania
Rozdzielam się z samym sobą wolny duch jak obenauta
Lipa, że przeżyje nas puszka
Ta podróż taka krótka, ja ledwie wstałem z łóżka
Co czyni wybitnym by stać się INFINITY
Pyta Fifi, a ja mówię ziomek dawaj rób te bity mi
Schowaj ten fizyk by go nie zniszczyły dzieci
Obiecaj bo to dla nich by poznały starych wieszczy
LO-FI, LO-FI ten vibe ocieka szumem
To będzie żyć nawet wtedy kiedy ja umrę