O.S.T.R.
I Ch..
[Intro]
Delikatnie mówiąc saksofon nie jest moim ulubionym instrumentem
Ej, raz dwa, raz dwa
Ej, Ej, raz dwa, raz dwa
Ej niee dobra dobra dobra dobra
Weź, weź to wyłącz to nie to, to nie to

Dobra jeszcze raz (Whoow)
No, teraz się zgadza (Aha)
Tu można by wrzucić jakiś hi-hat
Dobra jedziesz z tym hi-hatem (Eej)

Kurwa mać jak jeszcze raz powiem dobra
To mnie możesz zapierdolić normalnie, zajebać
Nie takiego się hi-hatu spodziewałeś pewnie ale chuj
Wrzućmy bębny

Teraz to jest takie wiesz, na topie TR-808 (Aha)
To może jakaś nawijka?
Dobra jedziemy, kurwa dobra
Oficjalnie oficjalnie możesz mnie zamordować zajebać
I nałożyć zakaz sądowy zbliżania się do słowa dobra
Dobra nawińmy coś, dobra

[Zwrotka 1]
Okej follow up ej łap to flow jak ski mam popęd
Suki trzy sukinsyny lubią utopię
Gin cytryn y imbir chyba się utopię
Nie ma dzieci w domu przygrywa mi Chopin
Kulturalnie jejeje każdy tylko je i je i je i
Staff się mieli mieli w rękach klei klei
Co wyjęte z zamrażarki proszę lej mi w kielich
Nie nie nie nie to jest chujowe nie podoma mi się wiesz?
Zrobimy to jeszcze raz
Jak każdy w życiu mam jakieś zasady
Gdy grilluje kurczaka nigdy nie dodaje curry
Nie daje drugiej szansy jeśli ktoś mnie zdradzi
To tak jakbyś użył tej samej gumy dwa razy

Jak jadę autem to za raz szyby w dół
Tak daje bass że na twarzach widzisz ból
Switch up i nara pump podrzucanie kół
62' Impala miastem toczę się jak Snoop

[Refren]
I chuuuuuuuj
Jak życie to luz na bicie to gnój napisze coś znów nawinę to w stu wersjach
I tak wejdzie pierwsza jak się na czymś nie znam nigdy się nie wpieprzam
Nigdy się nie wpie eee e nigdy ni-ni-nigdy

[Zwrotka 2]
Jak każdy w życiu mam swoje zasady
Nie dla mnie Aperol wolę schłodzone Campari
Gdy dają gratis wtedy to biorę garściami
Jak biją nie spierdalam tylko wjeżdżam tam z butami

Jak kogoś nie znam dekady nie mówię że znam go dobrze
Jeśli ktoś ma coś do mnie to tylko jest jego problem
Uważasz się za diament a świecisz jak cyrkonie
Kimkolwiek byś nie był mam Twoje ego w pompie
Choć nie jestem graczem by prawić o podbojach
To wciąż mam bekę z lasek z ustami jak glonojad
Dobra powiem głośno co myślę nie od wczoraj
To jak na twarzy by miały zapro na darmowy oral

Jak kocham to na zabój nienawidzę na śmierć
Gdy energia na tracku to flow płynie jak rtęć
Nie toleruje łaków co wożą się jak szejk
Mam szacunek do fanów bez nich skończyłbym jak bej

[Refren]
I chuuuuuuuj
Jak życie to luz na bicie to gnój napisze coś znów nawinę to w stu wersjach
I tak wejdzie pierwsza jak się na czymś nie znam nigdy się nie wpieprzam
Nigdy się nie wpie eee e nigdy ni-ni-nigdy

[Outro]

Ja wam powiadam coś tu się święci
Od rana czułem w odciskach

Duchu w magicznym zwierciadle
Ty, który służyć mi masz
Przez wiatr, przez mrok przybywaj wnet
Mów i ukaż mi swą twarz