​be vis
Widzę
[Verse 1]
Przestań pieprzyć, życie to parę chwil i przemija w szybkim tempie
Tak bezszelestnie, na finish biegnę i nie potrzebnie chcę Ciebie - więcej
Odwiedzam twe zakładki, za kartki nie gram, za kratki nie traf, choć hasztagi są modne teraz
Nie mam czasu by tu pięknie trafiać w serca, szczerze mówiąc, skarbie to nie jara mnie poezja

Wbijam knagę w scenę, prawdę mówiąc to nie żaden ewenement
Za to patrzę szerzej, no i znam tego cene,tak samo swoje cele, a wiadomo, że zamykam eter
Jak Nas, bez nazw, bez nas ten świat nie funkcjonuje jak potrzeba
Co drugi predistigitator chce pisać, ja zniszczyłbym jego marzenia

[Hook]
Widzę was, widzę nas, widzę świat
Widzę was, widzę nas, widzę świat
Widzę was, widzę świat
Widzę nas, widzę świat
X2

[Verse 2]
Widziałem smutny świat, w kolorze melancholii - to nie jest moj azyl, więc nie trzymam Twojej strony
Może i to boli, bo nie czuję kontroli, możliwe, że tak bywa ciagle, lecz nie będę skromny
Wielu chce iść po rozum, a zabłądzili już tam po drodze
Mimo, że pusto dość tam jest, nie znajdują go w swojej głowie

Nic nie poradzę na to ja po prostu robię swoje, mijam rywali idąc w przód, wiem co jest dobre
Gdy kolejna pizda maluje swój autoportret, ja szlifuję dalej uczuciową autonomie
Albo widzę wszystko, całą tą rzeczywistość
Musisz wiedziec, że zależy mi na Tobie też, ale nie pojmuję, że chcemy wszystko - na raz

Gdy cała polska zacofana nie pojmuje tego grania, myślę wtedy o tych fanach
Że zdobedę ich i to będzie moja wygrana, mam taki zamiar, moja kochana
I cała sala robi hałas dla mnie własnie - jestem wtedy w niebie i sam nie walczę
I sam nie zgasnę, czy widzisz gwiazdę? Nie chce nią być, to takie straszne?

Skumaj kiedy wejdę, skumaj kiedy wejdę - to będzie początek
Mojej kariery, nie mam zamiaru mówić wtedy, że dorosłem
Tak prawdopodobnie, jestem tylko zwykłym głupcem
Co wierzy i ma nadzieję, obudzić się razem z lepszym jutrem