Alan
Prospekt
[Zwrotka 1: Fejz]
Prewersje, w zamian dostajesz pretensje
Nie zwracam uwagi na kreski
Nie zwracam uwagi na kreskę
Nie zawracaj głowy, nie dręcz mnie
Nie potrzebnie, nie podchodź, o nie
Nie ogarnął, ej, nie ogarniają, nie
Nie poznają Cię, bo doszedłeś gdzieś
Nie pomogą wiesz, bo odszedłeś gdzieś
Coś doceniam, hej, bo liczy się gest
Ciągle tylko suki, suki wymagają od nas
Na okrągło sushi, sushi bo to dieta dobra
Ciągle wam daje muzykę, słowem tak wygląda
Moje motto, moja marka, moja magia - Hogwart
Czas zaczyna biec

[Refren: Fejz]
Często zamykając oczy niе wiem sam co dobre
Nie wiеrzę w ten prospekt, nie wiem co jest mayday
Co nam daje tlen, niech nie kończy się
Często gdy otwieram oczy leży tuż koło mnie
Jednak Boże broń mnie by to nie był sen, ej
Nie potrzebny glejt, niepotrzebny stres, nie potrzebny jest

[Zwrotka 2: Milu]
Mam gest ale to jest tylko "fuck you"
Nawet jako Pikachu nie masz dobrych kontaktów
Nigdy nie podpisuj im kontraktów
Jeśli nie masz dobrych adwokatów
Idę z pieniędzmi do banku
Z moich wrogów założyłem fanclub
Są fałszywi, to nie ich czas
Richard Millie Vanilli
Za ich jad już nie ponoszę winy
Chcę łańcuchy na szyi a nie zaciśniętej liny
Naplucie wam w twarz szkoda śliny
Po prostu robię swoje, gram na serio
Tak jak diler który pakuje w sreberko
Ja czuje się jak Diego
I dojdę tam pierwszy mimo że wszyscy biegną
[Refren: Fejz]
Często zamykając oczy nie wiem sam co dobre
Nie wierzę w ten prospekt, nie wiem co jest mayday
Co nam daje tlen, niech nie kończy się
Często gdy otwieram oczy leży tuż koło mnie
Jednak Boże broń mnie by to nie był sen, ej
Nie potrzebny glejt, niepotrzebny stres, nie potrzebny jest

[Zwrotka 3: Alan]
Jestem szczery do bólu aż to mnie boli w chuj
Nie chce do pracy bo trappin' chodzi na banie luz
Jak chcesz mi na pluć pod nogi to szmato pluj, yeah
Jak chcesz mi na pluć pod nogi to szmato pluj, yeah
Pokazałem w dekalogu moje życie, for real
Jestem młody, jeszcze kundel a na feacie jest git
Zawsze wstaje tylko po to, żeby upaść na pysk
Jak nie czujesz krwi na ustach nie mów, że jesteś kimś
Moje łzy na betonie, nie pije to nie utonę
Jutro może nie być, gdzie jest sens
Z BBV se na phonie, dla mnie to jebana miłość
Dla byłego to był tylko sens
Zmieniam łzy jak jak informacje
Zapytaj przegranego, czy przyjaźń wygrywa zawsze
Stawiałem na ciebie bank wiesz
Nie chcę tego pamiętać, bo się zachowałeś strasznie
[Refren: Fejz]
Często zamykając oczy nie wiem sam co dobre
Nie wierzę w ten prospekt, nie wiem co jest mayday
Co nam daje tlen, niech nie kończy się
Często gdy otwieram oczy leży tuż koło mnie
Jednak Boże broń mnie by to nie był sen, ej
Nie potrzebny glejt, niepotrzebny stres, nie potrzebny jest