Alan
Lovesong, to nawet nie jest on
[Zwrotka 1: Alan]
Chcę wyjebać 0,7 obok Ciebie zdychać
Mała jesteś ukojeniem, ja jestem po trzech odwykach
Przerobiłem tyle syfu, że na bani Meksyk
Jeśli wytrzymałem, to się czuje od nich lepszy
Twoje usta mnie otulą, jak dotyk zimnej pościeli
Kochasz moje stilo, wiem to, nie muszę niczego zmienić
Moje serce ciągle bije, aż boli w te rany soli
Chcę naprawić wszystkie błędy, że nigdy się nie spierdoli
Jeśli mówię coś do Ciebie, dla Ciebie to bardzo ważne
Jak odjebię skurwysyna, w pościeli mi schowasz klamkę
Są pytania, na które bez odpowiedzi pustym wzrokiem odpowiadam
A Tobie to gówno siedzi mała, Tylko Ty i tylko ja
Chociaż pomagasz codziennie, to nie chcesz niczyich braw
Działasz na mnie jak xany, jeśli mam odstawić prochy to proszę pomóż się zabić

[Refren: Alan]
Nie chce wyjść na bloki, nie mogę spać
Ile jeszcze nocy tępi ten fałsz
Znowu zjadam prochy, jebany stan
Dochodzę przy Tobie, odejdę sam
Nie chce wyjść na bloki, nie mogę spać
Ile jeszcze nocy tępi ten fałsz
Znowu zjadam prochy, jebany stan
Dochodzę przy Tobie, odejdę sam
[Zwrotka 2: Alan]
W bani mącę, to sypiesz soli do kawy
Znasz mnie dobrze, wiesz że nigdy nie wejdę w żadne układy
Moje ego nie pozwala na picie wódy pod mostem
Zanim zaśniesz napisz kocham cię, lepiej tę płytę skończę
2020 to 2 dychy już na karku stoi
Nie chce iść na studia i zmienić ksywy na słoik
Mam marzenia, po to by się budzić z nimi w każdy dzień
Pierwsze złoto to zatańczę jak na [?]

[Refren: Alan]
Nie chce wyjść na bloki, nie mogę spać
Ile jeszcze nocy tępi ten fałsz
Znowu zjadam prochy, jebany stan
Dochodzę przy Tobie, odejdę sam
Nie chce wyjść na bloki, nie mogę spać
Ile jeszcze nocy tępi ten fałsz
Znowu zjadam prochy, jebany stan
Dochodzę przy Tobie, odejdę sam