Ooo znowu wchodzi mi na max
Łykam pigułę i wcale nie idę spać (Aaa)
Ona by chciała na Mars
Póki co leży jak pozbijany sznaps
Jebać was dziś tylko ona i ja płynę jak
Odpływam w jebanych snach
Lubię tak, farmakologia i ja
Lubię kiedy wchodzi bomba, Hiroszima, w bani start
Ooo kiedyś przedawkuje Xan
Będę legendą, uwierz, ale miałem stan
Nie powiem, że na to sram
Trochę to boli, kiedy muszę płakać sam
Powiedz mi jak nie chcę pamiętać o niej
Ciągle płonę, żywy ogień, życie odgrywa mi koniec
To na fonie leci Cobain, zanim odpłynę, zatonę
Zanim odejdę na stałe jeszcze opowiem Ci o niej
Jeszcze opowiem ci o niej
Jeszcze opowiem ci o niej
Jeszcze opowiem ci o niej
Jeszcze opowiem ci o niej
Tylko ja na świecie jebanych fam
Gdzie mój fan nie słucha jak boli one
Kiedyś tak odlecę jak biały ptak
Lecę wyżej moje loty obserwowane Ikar
Czytaj znak do nieba nie chodzę tak
Moja droga to kompresja wszystkich pojebanych strat
Lubię popierdolić rymy bo w końcu to tylko słowa
Zrozum że życie to dziwka, samo sypie się jak towar
Tylko ja na świecie jebanych fam
Gdzie mój fan nie słucha jak boli one
Kiedyś tak odlecę jak biały ptak
Lecę wyżej moje loty obserwowane Ikar
Czytaj znak do nieba nie chodzę tak
Moja droga to kompresja wszystkich pojebanych strat
Lubię popierdolić rymy bo w końcu to tylko słowa
Zrozum że życie to dziwka, samo sypie się jak towar