Antologia Polskiego Rapu
Słoń/Mikser - Love Forever
Nie była delikatna, prosiła, by ją bił
Jęczała z podniecenia, głowę odchylając w tył
Z całych sił ją tłukł, choć wiedział, że tak nie można
Zdarł sobie skórę z kostek, a ona w końcu doszła
Erotyczny koszmar, była coraz bardziej sina
Lecz on wpadł jakby w trans i już nie mógł się zatrzymać
Młoda dziewczyna w końcu przestała się ruszać
Podczas kiedy on ją rżnął, ona umarła w katuszach
Usiadł na łóżku, przepraszał, przysięgał
Płakał nago nad jej ciałem ze świeżą krwią na rękach
Mimo to była piękna, przy niej czuł się jak w niebie
Więc pod osłoną nocy przewiózł zwłoki do siebie

Polacy próbowali się z horrorcore’em, czyli czymś na kształt rapowej wariacji w temacie death metalu, bardzo wcześnie, jeszcze w latach 90. Mało kto sięga jednak po ten termin, mówiąc o debiucie Kalibra 44, z kolei przerysowana satyra i abstrakcja Nagłego Ataku Spawacza rzuciła cień na pionierskie dokonania na tym polu. Stołeczna Formacja Cmentarz, choć unikalna, stała się ciekawostką dla wtajemniczonych, zaś u Piha ta estetyka była zazwyczaj tylko jednym z kolorów w mrocznej palecie. Wszystko zmieniło się wraz z nadejściem Słonia. Triumf jest pełen, bo okazał się nie tylko zasłużony artystycznie, ale też jak najbardziej policzalny – liczbą koncertów czy wejść na YouTube. „Love Forever”, najgłośniejszy i najbardziej wyrazisty fragment nagranej wraz z Mikserem „Dem6n6l6gii”, wszystko wyjaśnia. Stanowi sumę obrzydlistwa, okrucieństwa, starannej, bogatej narracji, doskonałej znajomości makabresek wyrażającej się właściwym ogrywaniem stosowanych w nich klisz oraz oczywiście dużej ilości czarnego humoru. Flow Słoń może mieć kanciaste, za to odpowiednia barwa głosu i ironiczny wymiar beatu powodują, że szybko o tym zapominamy. Nekrofilia, kanibalizm i fetyszyzm nigdy nie były tak romantyczne