Antologia Polskiego Rapu
Peja / Slums Attack - Co Cię boli?!
Zauważasz sprzedaż płyt, nie widzisz potu na skroni
Widzisz wkoło wielu ludzi, Pe sam się musi chronić
Sam się musi bronić, sam muzykę robić
Nikomu się nie żalić, tylko dbać o swój interes
A czy wiesz, że rap nim nie jest?
Nie wiesz, przecież znasz mnie
Spytaj, czego nie słyszałem, znajdź taką płytę
Znam całą klasykę, zbyt długo w tym siedzę
Ty z mamusią przy obiedzie, a ja w sklepie hajs ostatni
Na oryginał cedek wydawałem, punkt dodatni
Śmiejesz się? Zgadnij, kto się będzie śmiał ostatni.Łatwo o ironię, gdy Peja, będący już wówczas po występie w „Blokersach” Latkowskiego i przyznaniu platyny za płytę „Na legalu?”, stara się przekonywać, iż rap nie jest interesem tylko trzeba przypomnieć sobie, jaka kasta ludzi była wówczas odpowiedzialna za wydawanie płyt. Kokosów rzeczywiście mogło nie być. Gorzej, że Peja rymuje swoją mowę zaczepno-defensywną i chwali się znajomością tego najprawdziwszego rapu na podkładzie Tabba, producenta, który ma na sumieniu parę obrzuconych błotem hiphopolowych szlagierów. Ale to jest akurat udany beat zbudowany na klasycznie ciętym samplu, do tego utrzymany w takim tempie, by idealnie pasował do napastliwego flow Pei. Uwypukla pasję i żywiołowość, tuszuje monotonię. Raper jest przekonujący zarówno wtedy, gdy udowadnia, że atak tak jak w tytule płyty jest rzeczywiście najlepszą obroną, i osacza krytykantów jak i w odwołaniach do Planet Asia i Rasco. Utrzeć nosa adwersarzom, zbudować swoją legendę, a przy okazji nagrać przebój – trudno chcieć czegoś więcej. Może poza lepszymi okolicznościami publikacji. Umieszczony na składance „Road Hiphop 2004”, potem zaś na „Najlepszą obroną jest atak” w 2005 uniwersalny kawałek przydałby się raperowi przy okazji zarzutów o nawoływanie do linczu po koncercie w Zielonej Górze. Niestety, w zamian Peja zafundował sobie po tym zdarzeniu osobisty konflikt z Tedem i Pariasem (więcej o tych wydarzeniach w biogramie rapera – przyp. red.)