[Ref.]
Nie mam powodów, żeby zmieniać cudze potrzeby
Wiem jak tą drogę przebyć, sam (x4)
[Rak]
Może dogadasz się na jakąś sumę
Ja nie panimaju, jedno ucho, nie rozumiem
W tym pojebanym kraju odbierają Ci szacunek
To na nielegalnym haju, psie za to mnie skujesz
Nie szacuję szans nawet
Znam sprawę, liczbę dzienną, akta i tą starą babę
Z dala od szmaty, ślepej i kulawej, trzymaj mnie
Nie odpuszczaj jak ten miejski stres
[Hades]
Ty! Nie słuchaj jak nic nie słyszysz
A kiedy trzeba, to najlepiej odstaw staff, fakt
Jakie życie, takie mamy długopisy
Nie zmusicie mnie do niczego, nie jestem niewolnikiem zła
Jeden strzał, jeden moment, mówię Ci
Połam karty SIM, nie zostawimy po sobie nic
Milcz! Nie Twój biznes co nam z tego gówna przyjdzie
Lepiej dla nas, im dłużej będziecie o tym myśleć
[Ref.]
Nie mam powodów, żeby zmieniać cudze potrzeby
Wiem jak tą drogę przebyć, sam (x4)
[Hades]
Każdy dzień jest jak kto by w to uwierzył
Miejskie bagno wciąga na dno i to nawet nie wiesz kiedy
Próbujesz przebić głową mur, to salut!
Zostanie po nas gruz, na butach noszę kurz
W kieszeni mam Twój ogień, w głowie czarny kosmos
Spadam swobodnie w dół, możesz zamknąć za mną okno
Spokojnie ziomboi, nie takie upadki na koncie
Mam spadochron i tylko tak czuję prawdziwą wolność
[Rak]
Leży padlina, ślina cieknie
Mordę wóda wygina, to jakieś dziwne miejsce
Prawie zapominam, że siedem jest na szczęście
Ale zostaw ten kapelusz, nie zdejmuj go, nie chcę
Mój dom, jak zechcę, to jedyne pewne miejsce
Na syfa nie zejdę jak następny w kolejce
Nieważne, nie grozi, jednak przechodzi pojęcie
Co się w głowie może rodzić na zakręcie
[Ref.]
Nie mam powodów, żeby zmieniać cudze potrzeby
Wiem jak tą drogę przebyć, sam (x4)