​Gibbs
Łatwiej tym co śpią
[Zwrotka 1: Oliver Olson]
Rozmowy z bankiem o niespłaconej racie
(Jakie?) Zmieniłem na solidną wypłatę
Konflikty z prawem czy jak sobie nazwę
(Raczej) Zmieniłem na ojcostwo i pacierz
Wiem, co dla mnie ważne
Życie to skurwiel jakby w dłoni trzymał kastet
Protego czaruję co niedzielę zanim zasnę
Dawno mogłem uciec, a dziękuję za porażkę
W pracy po łokcie, ale kocham, gdy jest postęp
W ciągłej rozłące, ale kocham Cię najmocniej
Kilometry prostej, by mógł zaskoczyć zakręt
(Właśnie) A wydawało się być dobrze
Krzywo patrzą, gdy idę na terapię
To normalne, gdy na łajbie buja od lewej do prawej
Słuchaj, nie raz uraz sprawi, żе się straci zasięg
Czasem się nie uda po to, by siebiе odnaleźć

[Refren: Oliver Olson]
Chciałbym mieć tak wybitny wzrok, by ominąć ten żal i mrok
Łatwiej tym, co śpią
Nie mamy szans, by zwalczyć zło, dopóki tło nie zmusi rąk
Do walki o głos

[Zwrotka 2: Oliver Olson]
Kilka miesięcy temu nawet bym nie śnił
Dzisiaj wygodniej pokonuję zakręty
Nie chodzi o prestiż (powiedz mi)
Po prostu w tyle zostawiam dziś tamte lęki
Gaz do dechy, chociaż czasem chciałbym zwolnić
Daleko do mety, a w pędzie głuchy na prośby
Ciekły jak fondue, gorący jak Derby
Niepotrzebne słowa, dzisiaj potrzebuję przerwy
Początki nie są łatwe
Nieważne czy wskakujesz w gajer, czy łapiesz za hantle
Rób to na poważnie, bo w głowie jak w klatce
A dłonie Twoje mają klucz, tylko chwyć okazję
(Właśnie) Dlatego doskonale wiem
Niedoskonale stale szukam wtórnie, gdzie jest tlen
Otwieram okno, ale nic to nie daje, nie
Idę prosto przed siebie, a to realne, więc
[Refren: Oliver Olson & Nicole Tymcio & Asteya Dec]
Chciałbym mieć tak wybitny wzrok, by ominąć ten żal i mrok
Łatwiej tym, co śpią (łatwiej tym, co śpią)
Nie mamy szans, by zwalczyć zło, dopóki tło nie zmusi rąk
Do walki o głos (walki o głos)
Chciałbym mieć tak wybitny wzrok, by ominąć ten żal imrok
Łatwiej tym, co śpią (łatwiej tym, co śpią)
Nie mamy szans, by zwalczyć zło, dopóki tło nie zmusi rąk
Do walki o głos (walki o głos)