[Zwrotka 1: GMB]
Na blokach horror, nawet to słońce się zwija, gdy zwijane pliki
Umieraj, soro, zbieraj tą świtę ze sobą, czas pozbyć się trychin
Straciła kolor tu moja wolność, więc wbijam i wbijam te szpilki
Nie dla mnie YOLO, już żyć miałem sporo, jakkolwiek by nie brzmiało creepy (aaa)
Studzi zew tylko głos, który prawdy pozwala się wyzbyć
Gramy fair, własny krąg, w którym zostali tylko nieliczni
W górę wznieś, ponad zło, wszystko, co inni próbują zniszczyć
Ja to wiem, dla nich szok (szok, szok), większość zasad wyniosłem z ulicy
[Przejście: GMB]
Światem rządzi martwy król, który nie dla mnie
Życie sypie w rany sól, aż nie upadniesz
Ślepo idzie cały tłum, władza jak kartel
Wszystkim nam wykopią dół, kopią dół, kto w niego wpadnie?
[Refren: Gibbs & GMB]
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem, gdzie wśród ludzi czyha wróg
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem, gdzie wśród ludzi czyha wróg
[Zwrotka 2: Gibbs]
Zbyt duża fala na piątej, Morze Martwe naszych potrzeb
Zaraz przykryje to miasto, w końcu wszystkich coś dotnie
Każdemu jeszcze do śmiechu, zanim nas pochłonie bezkres
"Czy warto żyć było w grzechu, kogo mam prosić o szczęście?" - zapytaj samego siebie
Na marzenia nie ma czasu, na ostatnią wieczerzę też, więc licz
Ile masz ze sobą hajsu, żartuję, nie znaczy już wiele to dziś
Być może ostatni dzień, inaczej widziało pokolenie Z
Inaczej widziało pokolenie wstecz, każde ma swój czas, nasze chyba nie
Zamkniemy oczy w tym samym momencie, bo czas jest iluzją, chyba już wiesz?
Ciężko mi było to pojąć, na szczęście widziałem już swoje we śnie
Może to pech, lądować ciężej na dnie, kiedy nas unosi wokoło lęk
Warto było zobaczyć koniec, tylko bez napisów, po prostu THE END
[Refren: Gibbs & GMB]
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem, gdzie wśród ludzi czyha wróg
Wyrzucić sondę gdzieś i czekać na odzew
Wśród niepowodzeń wciąż widoczny jest obłęd
Zburzyć zaporę, gdy znów tłumisz emocje
Znaleźć własny totem, gdzie wśród ludzi czyha wróg
[Zwrotka 3: Felipe]
Kto wyjdzie naprzeciw, gdy powoli gaśnie Ci światło?
Ludzie to flety, ich termin pamięci szybko traci ważność
Pytasz mnie: "czemu nie śpisz?", czekam aż zrobi się jasno
Za dnia jestem jak ślepy, w nocy zamyślam się, gdy milknie miasto
Nocą widzimy jak koty, czuję to wszystko jak dotyk
W kałuży leżą banknoty, krwi, a nie wody, za hajs wydrapują Ci oczy
Zanim coś straci moc i jak ulica bez żadnych emocji
Minie o włos korzystny los, dziś widzę więcej, niż tylko chodnik
Każdy chce więcej i więcej, każdy na fali jak surfer
Tutaj co drugi jak sensei, na jednym patencie chce powielać bezsens
Jak obcięte zdjęcie, ten symbol co wieszczy Ci dramat
Ty nie daj się nigdy, przenigdy usunąć, zawsze się trzymaj mu w ramach