[Zwrotka 1]
Najpierw odprawię bagaż, potem rozłożę skrzydła do lotu
Ciąży to, czego ode mnie wymaga, dorosłość, na którą nie czuję się gotów (nie czuję się gotów)
Nasze życie to podróż, chciałem mieć dom a w nim czysty obrus
Łatwiej niż to zbudować jest to wszystko popsuć
Wytłumacz mi proszę jak małemu chłopcu (jak małemu chłopcu)
[Bridge]
Mama mówiła, że nie będzie tak źle i że jak urosnę to stanę się wielki
Ale jak zobaczyłem, z czym to się je, to chyba nabawiłem się od tego alergii
Boziu proszę ja nie chcę być duży to jedyna rzecz, jakiej jestem pewien
Nie każdy dostaje, na co zasłużył, a poza tym dorosłych świat jest pełen
[Refren]
Jedynych wartości w banknotach, i wódy co im wchodzi jak woda
Patrz Iskariota, miłości w Marriottach, pozerów w niе swoich gablotach
Talerzy rozbitych jak w Roswell, przyciągania wszystkiego, co złе
Ciągłych zabaw cudzym kosztem i wypadania zębów z dziąseł
Jedynych wartości w banknotach, i wódy co im wchodzi jak woda
Patrz Iskariota, miłości w Marriottach, pozerów w nie swoich gablotach
Talerzy rozbitych jak w Roswell, przyciągania wszystkiego, co złe
Ciągłych zabaw cudzym kosztem, dlatego żałuję, że urosłem
[Zwrotka 2]
Nie dorastaj to wielka pułapka, szkoła, praca i nudne zajęcia
Ja dalej mam w sobie tego dwulatka, co wierzy w ludzi i wierzy w zaklęcia
Dorośli chcą więcej i więcej, mają stałą pracę i zmienne nastroje
Czytam w nich jak w otwartej księdze, dopiero potem biorę na stronę
[Bridge]
Mama mówiła, że nie będzie tak źle i że jak urosnę to stanę się wielki
Ale jak zobaczyłem, z czym to się je, to chyba nabawiłem się od tego alergii
Boziu proszę ja nie chcę być duży to jedyna rzecz, jakiej jestem pewien
Nie każdy dostaje, na co zasłużył, a poza tym dorosłych świat jest pełen
[Refren]
Jedynych wartości w banknotach, i wódy co im wchodzi jak woda
Patrz Iskariota, miłości w Marriottach, pozerów w nie swoich gablotach
Talerzy rozbitych jak w Roswell, przyciągania wszystkiego, co złe
Ciągłych zabaw cudzym kosztem i wypadania zębów z dziąseł
Jedynych wartości w banknotach, i wódy co im wchodzi jak woda
Patrz Iskariota, miłości w Marriottach, pozerów w nie swoich gablotach
Talerzy rozbitych jak w Roswell, przyciągania wszystkiego, co złe
Ciągłych zabaw cudzym kosztem, dlatego żałuję, że urosłem