[Refren]
Nie rozumiem, ludzi kiedy do mnie mówią
Nie rozumiem, chcą przekazać mi wiadomość
Nie rozumiem, co drugi mi tutaj coś insynuuje
Chyba mam tego świadomość
Muszę uciec, muszę zamknąć się pod kluczem
Nie rozumiem, znów pierdolą do mnie
Jak się budzę, jak się nudzę, jak się trudzę
Jak się krztuszę, jak Cię widzę
Potrafię schować dumę, ale nie nadstawić policzek
[Zwrotka]
Ktoś przewija, znowu przesadziłem
To jakbym wbił do łuzy czarną bilę
Zatracam się z każdym kolejnym grzdylem
Chyba skrzywdziłem kolejną dziewczynę
Znasz mnie, a zgasło, co robiłem, nie zgaśnie
Więcej, bo zaglądam szerzej w wyobraźnię
Potrzeba mi pomocy niekoniecznie doraźnie
Czasami wolę przyjąć to na klatę, a nie gardę
Nie rozumiem, co się dymi z moich pleców
Nie rozumiem, coraz mniej myśli związanych z albumem
Niech nie pada na mnie światło
Chcę być w tłumie jak zwykły uczeń i słuchać twoich lekcji
Znać twoje teksty — od deski do deski
Cofnąć się w czasie, nie robić głupich kwestii
Chcę być związany, godzinami przez niebieskich
Nie rozumiem tych, co odpuścili jak [?]
[Przejście]
[?]
[Refren]
Nie rozumiem, ludzi kiedy do mnie mówią
Nie rozumiem, chcą przekazać mi wiadomość
Nie rozumiem, co drugi mi tutaj coś insynuuje
Chyba mam tego świadomość
Muszę uciec, muszę zamknąć się pod kluczem
Nie rozumiem, znów pierdolą do mnie
Jak się budzę, jak się nudzę, jak się trudzę
Jak się krztuszę, jak Cię widzę
Potrafię schować dumę, ale nie nadstawić policzek
Nie rozumiem, ludzi kiedy do mnie mówią
Nie rozumiem, chcą przekazać mi wiadomość
Nie rozumiem, co drugi mi tutaj coś insynuuje
Chyba mam tego świadomość
Muszę uciec, muszę zamknąć się pod kluczem
Nie rozumiem, znów pierdolą do mnie
Jak się budzę, jak się nudzę, jak się trudzę
Jak się krztuszę, jak Cię widzę
Potrafię schować dumę, ale nie nadstawić policzek