Intruz
Ulicy Blask
[Refren]
Nigdy nie robiłem rapu, żeby wkupić się do łask
Z biedy pochodzę, ta kurwa wyrządziła dużo zła
Ulica, a nie ubranie ona odbija ten blask
Może pocałuje dzisiaj, a nie tylko powie pa
Bardzo smutne twarze krył jak dym ze spalonych rac
Może jak przygarniesz kiedyś bezpańskiego psa
Zobaczysz, że chłopak biedny ale na wdzięczność go stać
I jak trzeba będzie gryzł, bo o przyjaciół się dba

[Zwrotka 1]
Wiem jak piszczy bieda, tu nie ma studni bez dna
A za miłość do ulicy, niechaj życie da
Bardzo wielu o niej mówi, ale niewielu ją zna
Poznali ją moi bliscy i tak samo ja
Płyta OSB nie Glamour, bez pilota telewizor
Na talerzu biały amur, rozpierdala cię kortyzol
Pirani nie atakuj, bo cie na pewno pogryzą
I czar prysł, człowiek przyzwyczaił się do rys
Ból, a kysz każda z tych ulic to pierdolony styks
Chciałbym poczuć twoje serce, tak wyostrzyłem zmysł
Znowu zgryzł, taki jestem i chuj nic nie zrobisz
Ciągle myślę co Ci powiem, ale ty nie dzwonisz
Serce dałbym Ci na dłonie, przecież nie przyszedłbym po nic
A pewne pomysły dawno zdążyłem poronić
Może będzie nam dane kiedy już odejdzie mgła
Może pocałuje, a nie tylko powie pa
[Cuty]
Poezja płynie, to moj rap
To moja rzeczywistość, wciąż kocham ulice
Walczymy o rację i o reputację

[Refren]
Nigdy nie robiłem rapu, żeby wkupić się do łask
Z biedy pochodzę, ta kurwa wyrządziła dużo zła
Ulica, a nie ubranie ona odbija ten blask
Może pocałuje dzisiaj, a nie tylko powie pa
Bardzo smutne twarze krył jak dym ze spalonych rac
Może jak przygarniesz kiedyś bezpańskiego psa
Zobaczysz, że chłopak biedny ale na wdzięczność go stać
I jak trzeba będzie gryzł, bo o przyjaciół się dba

[Zwrotka 2]
Pewnie gdyby nie jej blask, nigdy nie poznałbym Was
Nie patrzyliby za krat i nie byłbym taki sam
W czerni nie do twarzy patrz, lecz uważnie ona czeka
Dać Ci może, zabrać jak piekło na Ziemi cmentarz
Nienawidzi prawa, często dzieci chowa w stresach
Ona nie nosi sukienki, lubi zapierdalać w dresach
Karmi się przemocą, nocą aury nabiera
Miłość kupiona za złoto, niesprzedana u dilera
Tango, tango, tango szuka partnera
Zaślepiony jej wdziękami, strzał, rosyjska ruletka
Nie każdy jej wierny, każdą zdradę zapamięta
Dla niej zasada jest święta, jebać kurwę konfidenta
Wychowani na patentach, przekrętach i przypałach
Nie dla wszystkich jest dostępna, odpulona każda pała
Piękna i wspaniała, bywa wredna i surowa ulica
Ten ból opisał lokalnie z farcikiem piona
[Cuty]
O, o tym
O, o tym
O tym jak na ciężki start

[Refren]
Nigdy nie robiłem rapu, żeby wkupić się do łask
Z biedy pochodzę, ta kurwa wyrządziła dużo zła
Ulica, a nie ubranie ona odbija ten blask
Może pocałuje dzisiaj, a nie tylko powie pa
Bardzo smutne twarze krył jak dym ze spalonych rac
Może jak przygarniesz kiedyś bezpańskiego psa
Zobaczysz, że chłopak biedny ale na wdzięczność go stać
I jak trzeba będzie gryzł, bo o przyjaciół się dba