Intruz
Andromeda
[Zwrotka 1]
Jeden pierdoli tu jak potłuczony
I zamiast okien wstawia puste ramy
Ziomek co tydzień zmienia telefony
I dziwi się kurwa, że nie pogadamy
Prawdziwa przyjaźń to nie zabobony
Chociaż dla siebie już czasu nie mamy
Miała być lekiem na długie wieczory
Miała być lekiem na chujowe stany
Proszę cię podejdź i popraw kolory
Nim samotna spłynie farba z panoramy
Tylko się nie spóźnij na lekcje pokory
Albo przyholuj swój wrak do naprawy
Jeśli te życie się zamieni w bajkę
To proszę wyślijcie mnie w kosmos jak łajka
Ja wręczę ci mała niezapominajkę
A czy nie zapomnisz to za to nie ręczę

[Refren]
Chyba zatonę obok Tytanika
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy dalеko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół niе windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł
Chyba zatonę obok Tytanika
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy daleko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół nie windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł
[Zwrotka 2]
Parę już razy pozbijałem piątki z tymi co mówili mi że to nie mój czas
Głęboko w cewie mam zakotwiczone co u nich wariacie na co dzień no kurwa
Piątkę pewnie bym zliczył tych co
Bez siana dzwonią zapytać jak życie
Za daleko zaszło to żebym zaczekał za tymi co w plecy wbijali nożyce
Słyszałem że przerasta cię cała branża
Nie dla młodych a nie liny stanowe ruchy na story w to chuj
Widziałem młodych jak
Ja
Ich pozabierał do Andromeda
Ja podałbym rękę jeżeli podbijesz że nie masz na chleb
Poza bijane okna i drzwi z buta wchodzimy jeżeli ci nie ma kto pomóc
Też kiedyś byłem tam od tego czasu prowadzę terapię obok mikrofonu
Nie windą do nieba schodami w dół
Ja chyba zatonę obok Titanica
Sam kopałem sobie wiele razy dół
Tych co zasypali go kilku jest dzisiaj

[Refren]
Chyba zatonę obok Titanica
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy daleko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół nie windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł
Chyba zatonę obok Titanica
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy daleko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół nie windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł
[Zwrotka 3]
Przed wami chyba już dojrzałe drzewo
Wyobcowany się czuję nieziemsko
Nie pytaj proszę o zaspanych peron
Myślenie o nim to moje przekleństwo
Widziałem chłopca pod domem dziecka
Stał z papierosem i puszczał kółeczka
Się nie przywiązuje gdziekolwiek zamieszka
Skrępowane ciało a tak mocno wjeżdża
Z upływem czasu coraz mniej siły
Tracąc najbliższych się nie wzbogacimy
Tracimy odwagę na przeprosiny
Się potem łudzimy to jest pojebane
Wybiję za ciebie bo szkoda jest za mnie
Nim złapiesz doła nim skutek dopadnie
Chciałbym powiedzieć tobie tylko tyle
Że prawdziwe skarby są ukryte na dnie
Tysiące mil pod polskiej żeglugi
Wie ci dziwnego że człowiek się gubi

[Refren]
Chyba zatonę obok Titanica
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy daleko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół nie windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł
Chyba zatonę obok Titanica
Bo na tym świecie żyć bez was się nie da
Niektórzy daleko są jak galaktyka
Daleko gdzieś tam jak Andromeda
Schodami na dół nie windą do nieba
Powiedz niech lepiej nie idą tym śladem
Poczekaj na mnie proszę poza światem
Bo jestem jak auto na drodze bez świateł