Guzior
INTRO27
[Zwrotka 1]
Trochę dałem się omamić zyskom
Byle się tym nie udławić, nie spoglądam w przyszłość
Gra mi w aucie West Coast, przyszło mi piękne palenie
Zaciągam się głęboko, głęboko topu szyszką
W taki dzień, co się przytrafia, że chcę opluć wszystko
Wyjebać dwadzieścia siedem lat życia, nazwisko, yo
Jaki Gryffindor, suko ślizgon, brr
Gdzie ten guzik, nie wiem, co mam wcisnąć
Po angielsku byłoby, że "he is gone"
Przez półtorej roku trochę ruchów, głównie z domu
Żyję w bańce, wierzę, że zostanę w niej, musiała nagle prysnąć
Rozjebałem całe siano, bo jakoś tak wyszło
Łatwo poszło, łatwo przyszło – to akurat jest nie prawda
Na barkach dźwigam garba od rzeczy, które nie błyszczą, yo
Może znalazłbyś paragraf, może znalazłbyś coś
Wolałem prostszе czasy, może nie tak jak boisko
Ale niе chcę przypału kiedy to przysło no i skąd, yo
Chłopaku, jeśli grasz nieczysto – trzymaj głowę nisko

[Refren]
G, G, G, G

[Zwrotka 2]
Blancik gruby pali się jak brokuł
Ile mam lat, że mnie znowu rozbija rozstanie?
Ile zarobiłem w zeszłym roku?
Trochę pożyczyłem, trochę rozjebałem, mam złote rozdanie
Żyje se po zmroku, jestem taki nocturne
Kiedy piszę, nie wiem co powstanie
Oglądałem „Lśnienie” no i był tam redrum
Mój następny album nazywa się: „Zabijanie i kochanie”, yo, palenie i nawijanie
Przyglądam się jej nad ranem, przeglądam świeży atrament, opuszczasz mój apartament, yo (oh)
Przyglądam się jej nad ranem, przeglądam świeży atrament, opuszczasz mój apartament, yo
Przyglądam się jej nad ranem, przeglądam świeży atrament, opuszczasz mój apartament, yo (oh)
Moja mała umie ollie, twoja umie dzień ci spierdolić
Stolik się lepi od coli i koki, czarne od smoły jej loki
Horror jest w głowie – jest wrogi jak bogin
[Refren]
G, G, G, G