Zero
OSIEDLE

[Intro]
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Trzeba być z nami robić to, żeby wiedzieć
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Osiedlowe akcje, co chcesz o nich wiedzieć, trzeba...
Trzeba być z nami robić to, żeby wiedzieć

[Zwrotka 1: Zero, Zero & Halny]
Pamiętam jeszcze ja i ty i ktoś tam w cieniu drzew
Wspomnienia tamtych chwil są jasne, choć dziś inny sens
Ma światło, kolor, natężenie tych neonów w tle
I my pod tamtym drzewem w letni czy wiosenny dzień
Przez tę krainę lata w rzeczy samej lecę jak ptak
Dzisiaj ma ziemia katar jak ty, kiedy męczy cię kac
Wczoraj badyle, pistolety, zjawy z marzeń i mar
Ogrody raju w którym pąki puszczą Les Fleurs du Mal
Dzisiaj jest sztuczny jak ich sztuczki, wstęgi prują niebo
Niedotlenione strefy śmierci, próżnia, potwór, ego
Spróbuj się przez to przebić srebro, miedź, żelazo, beton
Na górze złota siedzi szpetny człowiek, smok, meteor
Pamiętasz Hermes jeszcze nasze gry, chłopięce gadki
Zanim się zjawił O. i zanim S. się tu sprowadził
Grała beztroska nam jak fauny, teraz Faust prowadzi
Ramy pogięte po nierównej walce z kopytami
[Re: Zero, Halny]
Patrzę obojgiem oczu, choć ciemno, że oko wykol
„Zawsze o jedno więcej” powiedz to cyklopów synom
My trzecie, potem czwarte, zabierz mnie stąd, satelito
Eden, Beluah senne, ciała, co się sypią szybko

[Zwrotka 2: Zero, Zero & Halny]
Nie chcę, nie wejdę tam i chuj mnie to, co mówił Newton
W takim układzie nieskończoność to jebane pudło
Zabieraj graty, suko, śpisz z narzędziami - cudo!
Poplamisz smarem całe łóżko tak się kręcąc w kółko

[Zwrotka 3]
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem...
Liczę do stu pod drzewem, na którym ktoś wyrył w korze
Imiona od Adama po typa, co lata z nożem
I tego, co na stragan szeleszczące śle naboje
Sam na szczyt nędzy wnieść chcesz siebie - proszę!
Świat nie kosztuje wiele, powiedziałbym wręcz, że grosze
Jak z nauk o nadmiarze studiowałeś tylko bombę
To wszystko mane, mane, tekel, fares i niech płonie
Przykuję się do nieba jeśli będzie trzeba, serio
Najbliżej płaczu i pacierzy zlanych w ciemne morze
Klękamy nadzy na pustyni, marzy nam się wpierdol
Nie jestem tutaj po to, żeby cię od tego odwieść
Nie jestem tu dla hajsu, wpływu, władzy, bierz to berło
Anioły znają każdy włos na twojej ściętej głowie
Wiedziałem o tym zawsze, czujesz to już jako dziecko
Że cię nie streszczą prawdy zza szkiełka w telewizorze
I gdy zamykasz oczy opierając się o drzewo
Znów masz dwanaście lat i licząc myślisz "dobry boże"
Może już chodźmy stąd, bo oczy mi się strasznie kleją
Chciałbym położyć się i zasnąć nawet tak, jak stoję