Zero
HERMES_DAYTONA

[Zwrotka 1]
Mówią mi Hermes vel wyżej nie wejdziesz
Mam dane na cegle - NMT-900
Jak kiedyś Centertel, nie kumasz... no pewnie
Bo to inny system, a nie preferencje
Ciut alternatywnie jak ćpanie LPG
Nie myślę, a jestem, mam to na recepcie
Jak królowie ścięcie
Nie myślę jak większość, a o jeden więcej
Zamawiałeś piekło? to witamy w piekle
Spod kamery N-corp, technika jak bender
Technika jest pestką, "ty" złamanym zębem
Do baku lej krew i pot, niech żyłami popłynie smar a nie Benekol
Dawno już pyka lont, weź wyceń nam finał jak kampanię Benetton
Wbijam jak IV kod, co chłopaków wywoła szybciej niż polaroid
Popijam w fotelu OB i to już nie fotel a meta tron
Mega lot, słyszę mega głos, jak przez megafon syczą megawolty
Duża dłoń, niby semafor, wije się jak wąż sy sy sy - jak porky
Megatron? wolę Megan Fox, obok Metapod, coś jak hilemorfizm
Era ryb, ale w stawie prąd, chyba idzie zmrok, bo się grzeją kotły
(Grzeją, grzeją, grzeją, grzeją
Grzeją, grzeją, grzeją, grzeją)

[Zwrotka 2]
Wrrru
Z rozłożystych ramion nadczłowieka
W dół, z ukropem, czarci znój jak rzeka
Wrasta cieniem w tytanowy pejzaż
Skrzy się neon: "Witamy w odlewniach"
Duchy zmarłych robociarzy w miechach
Grzeją ile sił w kulawy stelaż
Świtem czołobitne masy w cechach
Gna wyznanie wiary w inżyniera
Puchaj, kiedy wzywa nowa era
Jeszcze nie tu, jeszcze chwila, czekaj
Pracuj tak, żeby się ogień w mięśniach
Nocą tlił, a rano onieśmielał
Nowe słońce i nowa pneuma
Dobry ojciec i matka ziemia
Co złączyła hutnicza alchemia
Tego nawet nie waż się rozdzielać
W pocie czoła się uwijać trzeba
Cóż, że nie popijasz winem chleba
Tu i ówdzie widać ślady nieba
Plecy boga, który wciąż ucieka
Niech idea kwitnie, trza wyprzęgać
Życie, co się marnotrawi w trzewiach
Marzyciela, łajzy, dezertera
Który nie chce z nami świata zmieniać
[Przejście]
Nowe czasy, nowa inkwizycja
Dane, passy, wszczepy, biometryka
W sieci oka się ukleją, bywa
W sieci oka takie, że się zrywam
Sega szatan, skaczę po levelach
Gdy się lata u stóp heavy metal
Trzeba mieć, żeby jak ziemia, ziemia
Wiedzieć skąd przybywasz i gdzie znów kierować przekaz

[Zwrotka 3]
Nie mów, że nie trzeba ci Hermesa
To nie schody, winda, w dole czeka gleba
Cię jak Parek cięcia, może chuj to zmienia
Bo rozsądek to nie światło oświecenia
Jebać, póki mamy draże w PEZach
Śpiesz się kochać towar tu i teraz
My to wow! jak czyste zakłócenia
W Seti mamy już nagrany temat
Znam demony, co przy urządzeniach
Smażą pliki w centrum dowodzenia
Kiedyś w pięciu na dyskietę, teraz
Dane w chmurach SSD-ki tera
Rozjebani luzem na panelach
Z nudów jajogłowym w diody strzelać
Szklanooki patrzy, nie dowierza
Ale wszystko łyka w lot jak mewa
Mówią: to jest beka, pa na tego trepa
Co nie wierzy w Boga, prędzej w jakiś zderzacz
Się napocić trzeba było kiedyś nieraz
Dzisiaj na patelnię sam się prosi pędrak
I się dziwi bieda potem, czemu chleba
Nie ma w nuklearnych paleniskach nieba
Dla tych którzy, co rusz studiowali wszechświat
Kiedy ciemny lód się w błoto pchał na klęczkach
Hiroszima, Nagasaki, Drezno
Mam wymieniać dalej, chuda pizdo?
W bieli czyste ręce masz jak dyplom
Ale czyste serce to nie dresscode
Wielki Hermes oko ma na wszystko
Ten kto upadł widzi świat jak dziecko
W pierwszej kolejności jest poezją
Potem długo nic - na końcu dziwką