Zero
WRÓŻBY

[Zwrotka 1]
Do tych na dnie akwenu strumieniem w miękki welur
Jak biały szept lumenów wloką się wstęgi meduz
Z krętym odwiertem w czeluść niby Challenger, szczegół
Czy ten co śni u krakenów, czy ten co uległ niebu
Już prawie wpół do celu witamy rdzeń systemu
Wchodzimy w pięciu, ktoś od nas już czeka w przejściu
Zimne jak portal aphelium bezdusznej fali dance'u
Dziś nie ma rave'u, stroboskop uderza z peryferiów
Rozlewa spokój w sercu, jesteśmy w centrum snu
Mam dane we krwi nеrwów, nie tracę cennych sekund
W panеlu z pleksi w przegub apki jak związki tlenu
Transfer na wiązki, reboot, modem mnie łączy z Peru
Palą się mosty, wirus, palą się mosty

[Refren]
Idziemy dalej, dalej, dalej, dalej, dalej
Idziemy dalej, dalej, dalej, dalej, dalej
I coraz głębiej, głębiej, głębiej, głębiej, głębiej
I coraz głębiej, głębiej, głębiej, głębiej, głębiej
Pod okiem kamer, kamer, kamer, kamer, kamer
Pod okiem kamer, kamer, kamer, kamer, kamer
Tu jest naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę, naprawdę
Tu jest naprawdę, naprawdę, naprawdę bardzo bezpiecznie

[Zwrotka 2]
I przerwać passę świateł nim diody zaczną taniec
Tutaj nie gaśnie zasięg, nigdy nie gaśnie zasięg
Chyba już gardzę światem, skaczą do gardeł stale
My chcemy "fuck the planet" rzucić na Eiffel Tower
Niech płonie każdy kamień na nowe Jeruzalem
Na tej otwartej ranie, dla sieci magistrale
Da się nam mały palec, weźmiemy całe ramię
A teraz chodź na parkiet zanim ta noc przepadnie
Zanim się ocknę na dnie, zanim się otrę o śmierć
Z objęć ostrych jak ścierny papier, kiedy masz wietrzną ospę
Czytaj ze ściętych białek, tęczówek w zmiętą folię
Opakowanych z ciałem obezwładnionym proszkiem