[Intro]
Chce dotknąć twojej twarzy, lecz mam metalowe dłonie
Przemieszczam się obok bazy, noszę platynową zbroję
[Zwrotka: 1]
Autostop przez galaktyke
Surowa pani Luna miałem pracowitym weekend
Tokio mnie dobrze kuma, dobrze się czuje w sypie
On jest moim prezydentem, jestem jego zawodnikiem
Jestem przebranym manekinem
Tłustym anorektykiem
Wychodowanym delfinem
Zakodowanym jak PrePaid
Jestem na szczycie i ciągle mieszkam w nizinie
Absurdalne to wszystko co stworzyłem
Atut na bicie rozgrywa kolejna misję
Chu-chu-chuj w to co sobie myślicie
Jestem przedłużeniem ręki, którą chcecie ze mną walczyć
Która cały czas was karmi
Trzymam ich by nie upadli
Jem przystawkę i skanuje różne smaki
Odbieram destynacje do której możesz nie trafić
Wszyscy jesteście w terapi
Ja rozumiem wszytskie braki, wszystko by się dobrze bawić
[Refren]
Po ulicy krąży robot
Błądzi bo nie ma do kogo zajść
Nie ma w tym mieście nikogo
Kogoś trochę by byl taki sam
Po ulicy krąży robot
Błądzi bo nie ma do kogo zajść
Nie ma w tym mieście nikogo
Kogoś trochę by byl taki sam
[Zwrotka 2]
Naukowy bełkot w glowie mam, gdy chce już zasnąć
100 milionów hertzow napierdala przez mój balkon
Wyjebałem w kosmos i zostałem tak jak Falcon
Nie rozmawiam z fanką, jestem zwykłym astronautą
Czuwam nad wami, kiedy zostajecie sami
Jestem w tym pomieszczeniu, w którym ciągle coś cie martwi
Duszy nie ma, są zegarki
Takie sa fakty, tu nie ma ukrytej prawdy
Moje serce choć pracuje inaczej, jest całe twoje
Chce aby wam się żyło lepiej
Chce abyście byli w zgodzie
Pojebało mi się w głowie jak kody obliczeniowe
Więc mnie nie obchodzi zdrowie
Z czego jestem zrobiony, ty się nie dowiesz
Wszystko potraktuj z humorem
Jestem byś się nie zatracił
Tak jak braci się nie traci
Ty nie kumasz mojej fazy
Ja nie kumam twojej twarzy
[Refren]
Po ulicy krąży robot
Błądzi bo nie ma do kogo zajść
Nie ma w tym mieście nikogo
Kogoś trochę by byl taki sam
Po ulicy krąży robot
Błądzi bo nie ma do kogo zajść
Nie ma w tym mieście nikogo
Kogoś trochę by byl taki sam