[Refren] x2
Płynę jak Styks w nurcie z prawdą
Liczę na zysk, ale nigdy ponad to
Patrzę na pysk w lustrze i jest mi łatwo
Myślę o jutrze jak zgarnąć ten banknot
[Zwrotka 1]
Muzyka to moje narko
Leżę stransowany pętlą jak mantrą
Robię swoje ziomeczku, bo mam to
Po swoje dłonie ziomeczku, bo mam dość
Pod niczyje dyktando
Przejmujemy podwórko, które jest czystą kartką
Rapu najwyższą półką, jesteśmy capiche?
Mama całuje mnie w czółko i kreśli na nim krzyżyk
Mama mnie błogosławi i jak mam tego nie wygrać
Choć to ciągły freestyle jak Guli po pół litra
Bit gra od Homexa- pierwsza liga spod lady
Tutaj nie ma słabych, rapy i kumple z maty
Nie szukam zwady jak te juny na festynie
Skurwysynie, sczaj to, że nie jestem ci nic winien
Hajsik se kminię, nie jak kumple w kominie
Bo stawiam tu na legal, chociaż biedniej mi się żyje
Siedzę na rozkminie, wokół ryje znajome
2 lata walczyłem ale nic na siłę co nie?
I lecę ponad tym jakbym był dronem
Obserwuję jak stacza się w dół mój były ziomek
Wciąż pijany podrywa szlaufę jakby widział w niej żonę
Choć tamten mu przekminiał, że ta rozkracza się w moment
Całe miasto na społe w ryj podaje jej połę
A ty jej dajesz buzi... Ja pierdolę
Wczoraj to przeżywałem bo chodziło tu o ciebie
A dziś? Heh, dziś ci nawet nie zajebię
Już mi cię nie szkoda wogle, jaki z ciebie dureń
Może się pomodlę ale raczej będziesz żulem
Na tych co staną za mną murem dziś już patrzę tylko
I na tych z którymi dudki dzielę, inni niech znikną
Pierdolę wasze smutki, wasze chuje do dupki
Tak samo zrób ty, co ściąga cię w dół - utnij
No bo co oni zmienią? Nie dając nic poza oceną
A paszoł won, sio sio sio
Znów rozjebałem koncert i siadam za sceną
A zawistnym skurwielom paluszkiem no no no
No no no mhm mhm no no no [x4]
[Refren] x2
Płynę jak Styks w nurcie z prawdą
Liczę na zysk, ale nigdy ponad to
Patrzę na pysk w lustrze i jest mi łatwo
Myślę o jutrze jak zgarnąć ten banknot
[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]