[Intro: Aleshen]
Willy, kurw—, mamy to!
[Refren: vkie]
Zbuduję dom tam, gdzie nikt nie dotrze do mnie, tam, gdzie świeci słońce
Jak jej mówię o marzeniach, później przechodzi ją prąd
Eh, przechodzi ją dreszcz, wie że zarabiać nie skończę
Wiesz, że ten jebany portfel jest wielki jak King Kong
Wiesz, lubię być tej myśli, że za mną już dni najgorsze
No a przez to, co nawijam, sądzisz, że mam do nich wgląd
Nie wiem, jak im wytłumaczyć, że to nie jest takie proste
Ciągle pomijają fakt, że jakoś musiałem tu dojść
[Zwrotka: vkie]
Chciały się rozerwać, no bo jestem z bloku i mam szopę
Żaden z Twoich braci z armii nie skoczy za Tobą w ogień
Wciąż się znamy na robocie, ee
Potknąłem się z milion razy — tak między prawdą a Bogiem
Odpuścili już na starcie, no a widzieć chcieli benefity
Na Twoje szczęście Łukasz ulepiony jesteś z innej gliny
Przenajświętszy dolar to jedyny Bóg i ten prawdziwy
Ja wiem, jak się zachować, bo patrzyłem z każdej perspektywy
Z każdej, z każdego kąta
To ja, to nie zmienia tematu, Ty po mnie sprzątasz
Yeah, vkie enterprise — ja pracownik miesiąca
Widzę, jak cisną bekę z biedy, nie wiem jak tak można
[Refren: vkie]
Zbuduję dom tam, gdzie nikt nie dotrze do mnie, tam, gdzie świeci słońce
Jak jej mówię o marzeniach, później przechodzi ją prąd
Eh, przechodzi ją dreszcz, wie że zarabiać nie skończę
Wiesz, że ten jebany portfel jest wielki jak King Kong
Wiesz, lubię być tej myśli, że za mną już dni najgorsze
No a przez to, co nawijam, sądzisz, że mam do nich wgląd
Nie wiem, jak im wytłumaczyć, że to nie jest takie proste
Ciągle pomijają fakt, że jakoś musiałem tu dojść