Aleshen
Kłamcy

[Zwrotka 1]
Pojebane, ile mogę dać szczęścia małolatom
Pojebane, ile zniszczyłem osób — jebać ćpuńskie teksty
Pojebane, gonić prawdę, muszę oprzeć się zasadom
Poje-pojebane, ile mogę wnieść — jestem tym stylem pierwszy (Pierwszy w Polsce)
Moje numery po pół roku stają się hitem, młody, czekaj (Platynowe są)
Na swoją kolej, bo ona nadejdzie, jak będziesz to robił codziennie (Dziś też)
To lata lotu i gniewu były — dobrze pamiętam początek (Początek)
Pracowałem na to porobiony, celem było zamknąć im mordę

[Refren]
Nazywa-nazywali nas kłamcy, nazywali nas śmiecie
Nazywali nas (Woah), mówili: „nigdzie nie zajdziecie”
Ci sami leżą na melinie, rozlani gdzieś po tablecie
Nic mi teraz nie powiedzą — dzielą kilometry przecież

[Zwrotka 2]
Nie zabiorą nam już nic, i moim wilkom (Wilkom)
Cały mój skład zaopatrzony w przyszłość (Przyszłość)
Gonię siano i pozycję — oni wyskok szczęścia
Mam to od ręki, tak samo jak do zarobienia w chuj pengi (Pengi)
Nie pytaj nawet, jak minął mi dzień, za dużo myśli i za dużo „M”
Nie słucham typa — stoi tam, gdzie jest cień
Mówi coś? (Tak, tak) To ja wiem (Tak, tak)
Mówi coś do mnie, udaję, że go słucham
Nie gram na słowa w ciemno, jak ta suka
Stackuję kasę se w innych walutach, i dobrze pamiętam początek (Dobrze)
Byłem jedynym, co wierzył w to gówno — nie raz robili mi pogrzeb
Powoli jedynie w głowie mam te wersy i melodie
Chciałem na chwilę odlecieć — zrobiłem to bezpowrotnie
Żyję tak, by wróg wiedział, że trafiła kosa w kamień (Kamień)
Nazywam się Olek, nazywali mnie dziwakiem
Słucham głosu z wewnątrz siebie, a nie typa, co na ławce dalej
Chcieli zabrać mi muzykę, się w niej w chuj zakochałem
[Refren]
Nazywa-nazywali nas kłamcy, nazywali nas śmiecie
Nazywali nas (Woah), mówili: „nigdzie nie zajdziecie”
Ci sami leżą na melinie, rozlani gdzieś po tablecie
Nic mi teraz nie powiedzą — dzielą kilometry przecież

[Outro]
(Przecież, przecież, przecież, przecież)
Kurwa, OSXAR, ale beat