Aaa, trochę chyba coś mi się znowu w dyni pierdoli
Ouh, Ah
Nie chcę mi się budzić, ale wstanę
Ty! Stary wstał
Zwrotka 1: (Piotr Cartman)
Mówię "Siema", wchodzę sobie jak arystokrata
Coś się zmienia, coraz bardziej nie rozumiem świata
Obchodzimy urodziny sześćset sześćdziesiąte szóste
Armagedon zaraz jebnie a boiska już są puste
Boją się spojrzenia - bo im prosto w duszę patrzę
Po wielkości twoich źrenic, da się ocenić charakter
Więc na prawdę, albo wprost, albo w ogóle
Bo w pobliżu jest zwierzę co ma pazury jak krogulec
Miałem coś napisać, zamiast tego gram w Hearthstone'a
Zawieszony w pętli tracę zmysły jak matka Jasona
Życie jak w MadiSon, aż strach stawiać kroki
Sam się włączył telewizor koło trzeciej w nocy
Bóg ma jakieś plany, wobec siebie się zastanów
Bo niеstety nie ma Boga, tak więc nie ma żadnych planów
A jak byłеm w szpitalu, czytałem książkę o Charlie'm Mansonie
Czekam na płomień, który już wszystko pochłonie!
Refren: (Piotr Cartman)
To nie rap, to muzyka klasyczna - zepsutych
Dla tych którzy przez życie mają styrane buty
Jebać skrajności, radykalizm przeciwności
Bo my nigdy nie byliśmy od nikogo gorsi (Styxbottledwater)
To nie rap, to muzyka klasyczna - zepsutych
Dla tych którzy przez życie mają styrane buty
Jebać skrajności, radykalizm przeciwności
Bo my nigdy nie byliśmy od nikogo gorsi (Styxbottledwater)
Zwrotka 2: (Piotr Cartman)
Cmentarne steelo jednak się opłaciło
Zawsze chodzę bez kagańca i nawijam o czym chcę
Poznałem dół, górę, gówno, złoto, nienawiść i miłość
Piszę prawdę a nie sztuczne wyciskacze łez
Wstaję rano lewą nogą, wywołuję drżenie ziemii
A jak nie chcesz sobie robić źle, to nie rób se nadziei
Robię ruchy jak tytan, choć dopiero czwarta płyta
Ciągle wyjebane w popularność, starczy mi muzyka
Zawieszony gdzieś między czyśćcem a stanem podziemia
Jeszcze wspomną moje imię, meum nomen est Mastema
Kolor czarny odciął sezonowców i to bardzo dobrze
I tak lepiej niż czerwony, bo dzieliłem ich jak Mojżesz
Paranormal Activity to przy moim życiu pikuś jest
Podobno warczę tak jak Baskerville’ów pies
Nie pamiętam grzechów więcej, więcej grzechów nie pamiętam
Styxbottledwater, BDF REPRESENTANT!
Refren: (Piotr Cartman)
To nie rap, to muzyka klasyczna - zepsutych
Dla tych którzy przez życie mają styrane buty
Jebać skrajności, radykalizm przeciwności
Bo my nigdy nie byliśmy od nikogo gorsi (Styxbottledwater)
Zwrotka 3: (Bonson)
Chodź na ośkę gdzie to wszystko się zaczęło
Chciałem tylko rzucać wersy, zamiast rzucać typom giet po gdzieś 2.0
Jak Zalando paczki lecą, a street kredyt wzrasta bardzo
Król obiecał, że pół roku i już będę miał na lambo
Japa łajzo, ja tu wszystko mam za darmo
Gang stał za mną, jak masz problem raz, dwa znajdą
Twarz za maską, jak mój ziom co lata z farbą
Wandal nazwą - dla nas sztuka, dla was bazgroł
Jebać w sumie was po kulę, ave
Guten Abend, kurwą jesteś to nie umrzesz pawiem
Mówię slangiem ale kurwa jego mać, mówię prawdę
Mówię jak jest, nie podoba się to dziurę zaklej
Chuj, nie ważne, mówią: "geniusz ale burak"
Zdycham, 3 dni zmartwychwstaję, ona mówi: "alleluja"
Kocham czarne i blondynki, mów mi kurwa Jan Kiepura
I tak bujam się, a póki bujam się to rap nie umarł
Refren: (Piotr Cartman)
To nie rap, to muzyka klasyczna - zepsutych
Dla tych którzy przez życie mają styrane buty
Jebać skrajności, radykalizm przeciwności
Bo my nigdy nie byliśmy od nikogo gorsi (Styxbottledwater)
To nie rap, to muzyka klasyczna - zepsutych
Dla tych którzy przez życie mają styrane buty
Jebać skrajności, radykalizm przeciwności
Bo my nigdy nie byliśmy od nikogo gorsi (Styxbottledwater)