Taco Hemingway
Żyrandol
[Refren: Taco Hemingway]
Światło Księżyca policzkuje żyrandol
Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur
Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol
Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
Znowu słyszę krzyk mew

[Zwrotka 1: Taco Hemingway]
Architektura archaiczna nie chce wracać już na dwór
Gdzie na każdym rogu Telepizza, Żabka lub Carrefour
Moje oczy i ten misz-masz są jak Pawlak i Kargul
Znasz mnie chyba, chcę spokoju, dzisiaj żadnych awantur
Barman tu gada bzdury, lecz nalał mi Lagavulin
Niewiasta w tej białej sukni, postawna jak Aga Szulim
Znów flakon w swych palcach tuli, mąż za to ma napad furii
Rachunek na barze wzrasta, nieważne, że tata buli, o!
Miesiąc miodowy, wokół wszędzie dźwięczą rozmowy
Młodziutkie panny się wpychają złym mężom do głowy
Już jedenasta, panowie są w delegacjach, na zdrowie rżnięta jest ćwiartka, cieszy brak wiadomości od żony
Gamonie grają w karty tu, orkiestra dokonuje już wyboru partytur, coś do tańczenia nagle warczy knur, dyrygentowi brew się marszczy znów, krzyczy wystarczy bzdur
Gdy ręka chama chce go łapać za gardło

[Refren: Taco Hemingway]
Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
Wtedy słyszę ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
Nagle słyszę krzyk mew, witaj w hotelu Marmur
Światło księżyca wbija sztylet w żyrandol
Wtedy słyszę czyjś śpiew, witaj w hotelu Marmur
Ryk drzew, witaj w hotelu Marmur
Znowu słyszę krzyk mew
[Zwrotka 2: Taco Hemingway]
Panowie jedzą befsztyki, z których krew kipi
Na obrusie leżą pliki, dama krzyczy leć w piki
Jeden stracił swój majątek, kolor, portfel - jest nikim
Łysy wygrał parą piątek, zastosował blef dziki
Chciałbym się wyciszyć, na to widok jest nikły
"Brać złodzieja, brać złodzieja" ten nasz łysy lew krzyczy
Drugi pokerzysta dzida, jakby szybki bieg ćwiczył
Ja spoglądam, wielkie okna, tak jak inni chcę ciszy
Chcę tylko ciszy
Chmury płaczą jak nastolatki na Titanicu,
Panowie patrzą jakby każdy mógł zabić dla kwitu
Dyrygent łzawy, bo te chamy nie dają napiwków
A panny staników, ale mimo to gra tu dla VIPów
Znany piosenkarz wymachuje swym szmalem z ZAiKSów
Ja zdaje sobie sprawę, widzę tu masę artystów
Tańczą jak chochoł, łycha chochlą beż żadnych namysłów
Emocje gołe, wchodzą boso na plażę nudystów
I moknąc sobie trunki chlali do dna
Wyjąć komórkę na tej sali - zbrodnia
Z czary ognia słuchać tumult - sprawa karygodna
Dla pana Szcześniaka utwór Hotel California
Kto tutaj zna mnie, trzymam fason, bo tak duma każe
Macha kieliszkiem ktoś z oddali, ja mam nóż na gardle
Pytam barmanów, lecz go nie zna żaden druh na barze
Głęboko w oczy patrzy pociągowy współpasażer
[Bridge: Katarzyna Kowalczyk]
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur
Witaj, witaj, witaj w Hotelu Marmur

[Outro: Taco Hemingway & Rumak]
- Panie Cieszyński, pozwoli Pan na sekundkę
- Tak?
- Kto tu wpuścił tego typa z brodą? Mam wrażenie, że mnie śledzi
- To jeden z naszych gości, mówił, że się znacie
- Co?
- Zapisał Was nawet na wspólne zajęcia
- Jakie zajęcia? Wie Pan co - nieważne, idę się przejść
- Panie Szcześniak w taką pogodę, przecież leje?